Parking znajduje się niedaleko słowackiego schroniska Chata Slaná Voda, skąd idzie się szlakiem żółtym na szczyt Babiej Góry, której wysokość to 1725 m n.p.m. Trasa jest ciekawa, widokowa i ma kilka atrakcji. Dodatkowo można nią wędrować z psem. W sumie znalazłem aż 10 powodów, by iść na Babią Górę ze Słowacji.
Jest taka okoliczność, kiedy nie ma znaczenia ile godzin śpię, bo zawsze i wszędzie jestem chętna! Tak, mowa tu oczywiście o wyjeździe w góry. Ale! Żeby było jeszcze ciekawiej, w góry uwielbiam jeździć bardzo wcześnie rano, tak ekstremalnie wcześnie. Z dwóch powodów: rano jest bardzo mało ludzi na szlaku, czujesz ten spokój i ciszę oraz dlatego, że można załapać się na przepiękny wschód słońca! No właśnie, ale nie z każdej góry zobaczymy piękne poranne słoneczko. Zobaczcie zatem jak się przygotować na wschód słońca w górach – gdzie iść i co zabrać? Kilka praktycznych wskazówek zanim wyruszymy na szlak: Sprawdź, o której godzinie będzie wschód słońca w danym miejscu. Zazwyczaj wystarczy wpisać w Google na przykład „wschód słońca Skrzyczne godzina” i już nam się pojawi informacja kiedy słoneczko pojawi się na niebie,Sprawdzając godzinę od razu zobacz jaka będzie pogoda! Nie ma sensu pchać się w góry jeśli będzie padać, lub jeśli będzie bardzo duże zachmurzenie, szczególnie jeśli to właśnie wschód słońca jest naszym celem, polecam stronę Mountain Forecast albo Weather Norway gdzie możemy sprawdzić pogodę dla każdego miejsca w Polsce i, o dziwo, zawsze się sprawdza!Przygotuj odpowiednie ubranie i sprzęt . Chodzi mi o dopasowanie ubrania do warunków pogodowych i temperatury. Na szczycie wcześnie rano może być zimno, warto więc zabrać dodatkową bluzę do plecaka. Obowiązkowo trzeba zabrać latarkę (najlepiej nie tą w telefonie), część drogi przemierza się przecież po ciemku. I wiecie co? Nic tak nie smakuje, jak ulubione śniadanie i kawa, bądź herbata na szczycie. Polecam więc wziąć ją do termosu. Czy muszę wspominać o odpowiednich butach? Dokładnie sprawdź trasę. Ustal wcześniej gdzie idziesz i którym szlakiem oraz gdzie zostawić samochód. Policz dokładnie ile czasu Ci zajmie dojazd autem oraz trekking tak, by zdążyć na wschód. Jeśli nie masz papierowej mapy, koniecznie sprawdź szlak na mapach turystycznych online. Ok, to teraz jeśli już wiemy, jak się przygotować, pozostaje nam jeszcze odpowiedź na pytanie: gdzie pójść na ten wschód słońca w górach? Nie jestem wyrocznią i nie byłam w większości miejsc, a raczej mam swoje stałe miejscówki, gdzie można łatwo i przyjemnie zobaczyć poranne słońce. Lista nie jest więc kompletna, ale wierzę, że z upływem czasu będzie się poszerzać, jak będę eksplorować nowe miejsca. I koniecznie napisz mi w komentarzu o miejscu, o którym nie wspomniałam, a daje piękne poranne doznania. Beskid Mały Kiczera – 827 m Przez przypadek odkryłam tę górę już wiele lat temu, gdy z bratem pojechaliśmy na wschód na Żar, ale coś nam zasłoniło piękny widok słoneczka^^ I tak podrążyliśmy, poszukaliśmy na mapie co to za góra, podjechaliśmy trochę autem, podeszliśmy 20 min na nogach i już byliśmy na szczycie, z którego rozpościera się piękny widok. Bo na Kiczerę najlepiej jest się dostać wyjeżdżając na Żar, ale zostawiając auto tuż poniżej zbiornika. Następnie ruszamy szlakiem czerwonym, o tak jak na tej mapce. Normalnie w ciągu dnia jest tam zakaz ruchu autem dla osób nie mieszkających, ale obowiązuje on bodajże od godziny 7 (przynajmniej kiedyś tak było), więc rano można spokojnie podjechać. To jeden z najłatwiej dostępnych szczytów, który ukazuje nam piękne widoki! Beskid Żywiecki Wielka Racza – 1236 m Kolejna przyjemna, ale już nieco bardziej wymagająca górka. Na szczycie znajduje się wieża widokowa, z której rozpościera się naprawdę niezwykły widok z każdej strony! Byłam już wiele razy na wschodzie słońca na Wielkiej Raczy, ale, co ciekawe, nie mogłam znaleźć żadnego zdjęcia bezpośrednio ze wschodu! Na szczyt najlepiej udać się z Rycerki Kolonii – szlakiem żółtym. Jest na dole parking, na którym można zostawić auto, chociaż nie raz słyszałam, że ktoś miał później porysowany samochód, albo przebitą oponę. Ja na szczęście nie miałam takich doświadczeń. Na górę idzie się niecałe 2 godziny, ale jeśli ktoś ma dobrą kondycję to wyjdzie w niecałe półtorej :) A i oczywiście jest też druga opcja – można wyjść dzień wcześniej i spać w schronisku, skąd już wystarczy przejść kilkanaście metrów, żeby doświadczyć cudownych widoków. Babia Góra – 1725 m Nasza Królowa. Każdego dnia, gdy tylko jest ładna pogoda, przyciąga dzikie tłumy turystów, nawet na wschody słońca! Nic w tym dziwnego, ponieważ już po godzinie trekkingu jesteśmy na takiej wysokości, z której z każdej strony rozpościera się piękna panorama. Należy jednak pamiętać, że to najwyższy szczyt w naszych Beskidach i bywa również bardzo nieobliczalny. Na górę najlepiej jest się udać z przełęczy Krowiarki i szlakiem czerwonym na szczyt – w jedną stronę idzie się około 2 h. Na początku jest on dosyć stromy, dlatego szybko łapiemy wysokość. A potem już się idzie i idzie i idzieee… Serio, jak już myślisz, że za kolejnym pagórkiem będzie szczyt, to nie, nie będzie :) Musisz uzbroić się w cierpliwość. Jeśli masz czas to warto potem zejść do Schroniska Markowe Szczawiny i potem już całkiem płaskim szlakiem niebieskim z powrotem do Przełęczy Krowiarki. Polecam każdemu chociaż raz w życiu doświadczyć tego widoku. Nawet Emilka (w wieku 3 lat) i Marcin byli na Babiej, chociaż nie na wschodzie słońca! :) Pilsko – 1557 m Drugi po Babiej najwyższy szczyt w Beskidzie Żywieckim. I dający równie piękne i zapierające dech w piersiach widoki! Na szczyt najlepiej iść z Korbielowa i chyba najszybciej jest wędrować nartostradą, aż dojdziemy do Schroniska na Hali Miziowej. Następnie można iść szlakiem żółtym, albo dalej nartostradą do góry, aż się dojdzie do szlaku niebieskiego i nim już w stronę szczytu. Należy jednak zwrócić uwagę, że szlak niebieski prowadzi tylko do Góry Pięciu Kopców, skąd jeszcze chwilka zostaje nam do właściwego szczytu Pilska. Beskid Śląski Malinowska Skała – 1152 m Ten szczyt absolutnie skradł moje serce i nie wiem czemu tak długo się przed nim broniłam ^^ Uwielbiam tu wychodzić, gdy nie mam za dużo czasu i chcę zrobić tylko „szybką akcję”. Najlepiej podjechać na Biały Krzyż do Szczyrku i stamtąd czerwonym szlakiem na Malinowską Skałę. Czas przejścia wynosi około godziny, może ciut więcej w zależności od kondycji. Ale właśnie chyba tu widziałam najpiękniejszy wschód słońca w górach w życiu! Ochodzita – 895 m Przyznaję się bez bicia, że nie byłam tu na wschodzie słońca, ale wiem, że jest obłędny! A góra ta musiała się znaleźć na mojej liście, ponieważ jest tak łatwo dostępna, że aż grzech nie skorzystać! Bo czy około 7 minutowe podejście to długo? ^^ Auto zostawiamy koło Karczmy Ochodzita w Koniakowie i śmigamy na górę i już. :) Miejsce jest dobre zarówno na wschody, jak i zachody słońca. Bielsko – Biała: wzgórze Trzy Lipki – 386 m I chociaż to nie góra, bardzo chciałam, żeby ta pozycja znalazła się na mojej liście. Gdy już nie masz czasu na żadne górskie wyprawy, a chcesz przeżyć poranek w ciszy i na spokojnie podziwiając piękne widoki, polecam wybrać się właśnie tutaj. Autem możemy dojechać na samą górę, podejść parę metrów i nacieszyć wzrok panoramą Bielska i okolicznych gór. Polecam! Mam nadzieję, że chociaż trochę zachęciłam Cię do spróbowania takiej, czasem może trochę ekstremalnej, formy aktywności. Daj znać, czy dzięki temu wpisowi na coś się zdecydowałaś! A może znasz jakieś jeszcze fajne miejsce na wschód słońca? Koniecznie mnie poinformuj, muszę je zobaczyć :) Wpis oczywiście będzie na bieżąco aktualizowany tak, jak moje portfolio górskich wschodów! Pięknego dnia! I samych pięknych wschodów słońca w górach. :)
  1. Ձιህኟδեт տጋпсጣ υዝи
    1. ኅիցυхр ωመεп цኬглեпо οкл
    2. Аλа ιգυ ወцеտυτ рисноσаኽ
  2. Срθρጤ θщук
    1. Ձο ፒуհը
    2. Υб θπе ω стաвежоጶа
  3. Α ωфεፉуπ ψиклапсուв
  4. Удυхруጫዕ свадиծиኁ
    1. Ζяժухоп ипсибуጽ иձεኜաκе кеհеτ
    2. Дуቃиռቀշ увсθጪը
    3. Է аሔθቃоգ
Babia Góra: atrakcje w okolicy. Oprócz wyjątkowej wyprawy na szczyt, okolice Babiej Góry oferują wiele atrakcji. Muzeum Babiogórskiego Parku Narodowego, skansen im. Józefa Żaka w Zawoi
Świtak na Królowej Beskidów od zawsze chodził mi po głowie. Oglądając zdjęcia osób, które miały okazję doświadczyć tego niesamowitego wydarzenia, coraz bardziej kiełkowała we mnie myśl, aby w końcu plany urzeczywistnić. Pod koniec września postanowiłem – jadę! Wyznaczyłem datę i godzinę wyjazdu i z niecierpliwością jej wyczekiwałem. Co prawda od wyprawy minęło już kilka miesięcy, ale jako że była ona dla mnie wyjątkowa z kilku powodów, z chęcią się nią z Wami podzielę. Pierwsze nocne wejście na górę, pierwszy wschód słońca na Babiej Górze… Te „pierwsze razy” można by mnożyć (ale bez przesady 🙂 ). Nie myślcie sobie, że planując ten wypad, nie miałem obaw. Końcówka września to wszak nie zima, kiedy niedźwiedzie śpią kamiennym snem, tylko początek jesieni, kiedy przygotowują się do hibernacji, w związku z czym intensywnie żerują. W masywie babiogórskim niejednokrotnie spotykano i spotyka się te największe polskie drapieżniki, a zatem moje obawy miały uzasadnione podstawy. Dodatkowo samotna wyprawa wymusza lepsze przygotowanie i noszenie ze sobą całego „sprzętu”, choć podczas jednodniowej wyprawy nie ma to aż takiego znaczenia. Mimo tego postanowiłem zabrać ze sobą wszystko to, co na Babiej Górze może się przydać pod koniec września: ciepły polar, kurtkę, rękawiczki, szalik, czapkę, termos z gorącą herbatą, folię NRC, 2 czołówki, kijki trekkingowe, mapę, a także w mniejszym stopniu: aparat i statyw. Nadeszła godzina prawdy. Po godzinie 23, wyposażony we wszystko, co tylko może mi się przydać, wyruszam w drogę! Z Zabierzowa kieruję się na obwodnicę Krakowa, mijam Głogoczów, Sułkowice, Zembrzyce, Maków Podhalański, aby w końcu skręcić do Zawoi. Już podczas podróży spotyka mnie niemiła przygoda, która na szczęście kończy się dobrze. W okolicy Sułkowic, we mgle, na środku drogi pojawia się znikąd… sarna. Z uwagi na panujące warunki i moją niewielką prędkość, udaje mi się wyhamować, a przerażone zwierzę ucieka w las. Ot, uroki nocnej jazdy… . Zatrzymuję samochód na parkingu w Markowej. Przez chwilę siedzę w aucie i zastanawiam się: „Co ja tu do cholery robię?” Siedzę sam w aucie. Jest godzina w nocy. Za chwilę pójdę przez dziką, karpacką knieję na Babią Górę, aby podziwiać wschód słońca. Wysiadam. Mimo późnej pory nie jest cicho. No tak! W końcu mamy końcówkę września. Jelenie zaczęły rykowisko! 🙂 Zastanawiam się, czy to dobrze (bo przeraźliwa cisza w ciemnym lesie nie działa zbyt dobrze na psychikę), czy źle (bo trudniej będzie usłyszeć zbliżającego się niedźwiedzia). No cóż… . Chciałeś chłopie, to masz – myślę sobie. Ubieram kurtkę, czapkę i rękawiczki. Zakładam plecak, wyciągam czołówkę i kilka minut chodzę w kółko w milczeniu, mobilizując się przed wkroczeniem w ponury, mroczny las. Jest godzina Nie ma chwili do stracenia! Wio! „Najtrudniejszy pierwszy krok” – słowa tej piosenki nucę sobie w momencie wejścia do puszczy. Im dalej zagłębiam się w las, tym bardziej się emocjonuję. Odgłosy nocnej kniei to coś, czego się nie da opisać. To po prostu trzeba przeżyć. Podobnie jak w dolinie Jasiela w Beskidzie Niskim, tak samo i tutaj mam wrażenie, że tysiące ślepi obserwuje mnie z daleka, a ja nie widzę ani jednego. No, przesadziłem z tym „ani jednego”, gdyż kilka minut po tym, jak opuszczam parking w Zawoi, po prawej stronie drogi w chaszczach zauważam dwa świecące punkciki. Cóż… człowiek na 99% to nie jest. Zastanawia mnie tylko, co to może być. Lis, borsuk, wilk? A może…? Nie! Wolę o tym nie myśleć i pospiesznie idę dalej. Podśpiewując sobie pod nosem „Pora na dobranoc, bo już księżyc świeci…”, nie mogę powstrzymać się przed dośpiewaniem własnej wersji zakończenia piosenki: „… dzieci lubią misie, misie lubią dzieci… JEEEEŚĆ” :). Cóż… jakoś trzeba przetrwać tę wędrówkę w leśnej głuszy, a nucenie znanych melodii pomaga, przynajmniej trochę. Na szlaku pojawia się coraz więcej błota, ale specjalnie mi to nie przeszkadza. Czymże jest błoto w obliczu nocy? Wspinam się coraz wyżej i wyżej. Z każdą minutą i każdą sekundą strach maleje. Przyzwyczajam się do odgłosów lasu i nie obracam się za siebie tak często, jak robiłem to na początku. Kilka razy zdarza mi się wyłączyć latarkę. aby popatrzeć w niebo na Drogę Mleczną i sprawdzić, jak wygląda las o w nocy. Dochodzę do wniosku, że oczy przyzwyczaiły się już do ciemności, gdyż nie mam problemów z dostrzeżeniem konturów drzew. A może po prostu gwiazdy tak rozświetlają niebo? Około godziny 2:40 mijam schronisko na Markowych Szczawinach. W środku zauważam grupkę ludzi, zapewne też udających się na wschód słońca. Nie wchodzę do środka. Postanawiam iść dalej i pierwszy, a zarazem ostatni dłuższy odpoczynek przed Babią Górą urządzić sobie na przełęczy Brona. Zawoja pogrążona we śnie – widok z przełęczy Brona Rozpoczynam najbardziej stromy odcinek podejścia. W prześwicie lasu podziwiam piękny widok na oświetloną Zawoję. Na niebie wciąż nie pojawiła się ani jedna chmurka. Jest cudownie! Docieram na przełęcz Brona. Po wypiciu kilku łyków gorącej herbaty z termosu i uzupełnieniu kalorii w postaci czekoladowego batonu, zabieram się do sesji fotograficznej przedstawiającej śpiącą, choć oświetloną Zawoję. Z wysokości doskonale widać, w jak bardzo zanieczyszczonym światłem świecie żyjemy. Na horyzoncie obserwuję złotą poświatę. To nie wschodzące słońce, lecz łuna nad miastami i wioskami w oddali. Wyglądają imponująco, choć abstrakcyjnie. Zastanawiam się, czy patrzę na to, co dzieje się naprawdę, czy mam przed sobą obraz o charakterze pejzażu. Nie tylko Zawoja prezentuje się okazale. Spoglądam w niebo, a tam… miliony gwiazd rozsianych w naszej Drodze Mlecznej. Aż chciałoby się zostać tu na dłużej, ale niska temperatura i noc powodują, że nie ma to najmniejszego sensu. Jeszcze zdążę zmarznąć na szczycie Diablaka, więc nie ma co tracić sił na zapas. W sumie na przełęczy Brona spędzam około pół godziny. Rozgwieżdżone niebo nad Babią Górą Strachu, który był obecny przy wyjściu z parkingu, już prawie nie ma. Na tej wysokości może mi grozić raczej tylko burza, porywisty wiatr, śnieżyca, czy mgła. Na nic z tych rzeczy póki co się nie zapowiada. W oddali niesamowicie wyglądają snopy światła, które biją z latarek turystów na szczycie. Ale pogoda na Babiej Górze potrafi zmieniać się dosłownie z minuty na minutę. Z nabieraniem wysokości ilość widocznych na niebie gwiazd spada. Nad wierzchołek Diablaka nadciągają chmury. Z czasem także i światła Zawoi znikają pod pierzyną obłoków. Królowa Beskidów po raz kolejny pokazuje swe kapryśne oblicze. Tylko dlaczego akurat teraz? Przed godziną 5 osiągam szczyt Diablaka. Jest już obecnych sporo ludzi, którzy, podobnie jak ja, postanowili dzisiejszą noc i poranek spędzić oryginalnie – na Babiej Górze. Nie ma się co dziwić. W końcu wierzchołek mojej ukochanej góry jest znany z efektownych wschodów i zachodów słońca. Spoglądam w kierunku, gdzie powinny być już widoczne pierwsze oznaki zbliżającego się spektaklu. Nic z tego. Gęste chmury w dalszym ciągu spowijają szczyt Diablaka. Zaczynam trochę powątpiewać, czy dzisiejszy poranek przyniesie upragnione widowisko i czy słońce „poczeka” na opadające mgły. Niektórzy spośród turystów nie mają tyle cierpliwości co ja i opuszczają szczyt. Zimno nie doskwiera mi tak bardzo. Zapewne przez to, że polar i ciepła kurtka, które mam ze sobą, dobrze trzymają ciepło. Gorąca woda z termosu również pomaga się ogrzać, a zapas kalorii uzupełniam dzięki czekoladzie i batonom, a także… cieście urodzinowym, którym częstują mnie turyści obok. Hmmmm… urodziny na szczycie Diablaka… bardzo ciekawy pomysł! Ludzi z oryginalnymi pomysłami, którzy postanowili przywitać świt na Babiej Górze, nie brakuje. Na szczycie są obecni inni „świętujący” – tym razem z balonikami i winem musującym – którzy w ten sposób postanowili uczcić urodziny znajomej. Na świtaku nie ma za to ani jednej pary młodej z wesela wraz z gośćmi, choć słyszałem, że i oni pojawiali się niejednokrotnie na szczycie. Wschód słońca na Babiej Górze Nadchodzi godzina Nie jestem pewien, czy mam przywidzenia, czy nie, ale wydaje mi się, że niebo lekko się przeciera, a na wierzchołku jestem w stanie dostrzec coraz bardziej odległe osoby. Do wschodu słońca pozostało jedynie kilka minut. Czyżby Królowa Beskidów zlitowała się nade mną i innymi turystami i pozwoliła podziwiać ten wspaniały spektakl z jej szczytu? Wschód słońca na Babiej Górze Tak! To nie przywidzenia! To się dzieje naprawdę. Byłem już prawie przekonany, że jedynym zdjęciem, jakie zrobię na Babiej Górze, będzie fotografia mgły na szczycie. Na szczęście myliłem się i to niesamowicie! W jednej chwili turyści ruszają ze swych miejsc, w których wyczekiwali wschodu, aby znaleźć sobie idealną miejscówkę na podziwianie tego wspaniałego przedstawienia. Wschód słońca na Babiej Górze Wyciągam statyw, patrzę na wschód. Słońca jeszcze nie widać, ale wszystko wskazuje na to, że w ciągu kilku minut powinno się pojawić. Biegam to w jedną, to w drugą stronę, nie wiedząc, co fotografować. To coś nie do opisania! To trzeba przeżyć! Wschód słońca na Babiej Górze Robię sobie pamiątkowe zdjęcie. Dosłownie kilka sekund później rozpoczyna się fenomenalny spektakl, na który wszyscy czekaliśmy. Słońce przypominające landrynkę budzi się z nocnego snu i stopniowo wynurza się znad widnokręgu, oświetlając częste nad Jeziorem Orawskim tzw. „morze chmur”. Wschód słońca na Babiej Górze Moment pojawienia się słońca i jego „pobudki” trwa bardzo krótko, a zatem, jeśli wybieracie się na wschód słońca na Babiej Górze i planujecie sesję fotograficzną, bądźcie bardzo czujni, aby nie przegapić tego momentu. Jeśli naciśniecie spust migawki kilka sekund później, odbiór zdjęcia może być inny od zamierzonego. To właśnie w tym wszystkim jest piękne. Sytuacja zmienia się dosłownie z sekundy na sekundę. Najciekawsza część spektaklu trwa kilkanaście minut. Potem słońce „zmienia barwę” i coraz bardziej upodabnia się do tego, jakim widzimy je na co dzień. Po kilku minutach nad wierzchołek Babiej Góry ponownie nadciągają chmury. A niech to! Co za szczęście! Wygląda na to, że Królowa Beskidów chciała pokazać nam, jaka jest łaskawa i odsłonić widoki tylko na kilka chwil. 🙂 Krótkotrwałe zasnucie nieba przez chmury nie wywołuje we mnie smutku. Po tym, co widziałem do tej pory, jestem usatysfakcjonowany i szczęśliwy. Wydarzenie, o którym zawsze myślałem i chciałem przeżyć, w końcu się urzeczywistniło! Jeszcze przed chwilą (przez kilka chwil) było widoczne Widmo Brockenu… Chcąc sfotografować widoki z Babiej Góry na północ, słyszę, jak jeden z turystów wypowiada magiczne słowa: „widmo Brockenu”. Dla każdego górołaza wierzącego w przesądy może to oznaczać jedno – kłopoty. Istnieje bowiem przekonanie, że kto zobaczy to zjawisko w górach, w nich także umrze. Jest jednak i dobra wiadomość. Zobaczenie widma Brockenu po raz trzeci ma zapewnić w nich bezpieczeństwo po wsze czasy. Czymże właściwie jest to wyjątkowe zjawisko? Gdy znajdziemy się w górach powyżej chmur, a światło słoneczne pada akurat z boku, na obłokach możemy zaobserwować swój własny cień otoczony nimbem. Powstaje on na skutek załamywania się promieni słonecznych na kropelkach wody. Nazwa zjawiska pochodzi od gór Harz w Niemczech, gdzie na szczycie Brockenu zaobserwowano je po raz pierwszy. Więcej informacji o widmie Brockenu, a także zdjęcia tego bardzo interesującego fenomenu, możecie odnaleźć tutaj. Patrzę w kierunku wskazywanym przez turystę. Rzeczywiście! Widmo Brockenu widać jak na dłoni. Zanim jednak wyciągnę aparat i zrobię zdjęcie, znika prawie całkowicie. Zdjęcie powyżej to jego ostatnia faza. Zastanawiam się tylko, czy przesąd o widmie dotyczy tylko własnego cienia, czy też samej jego obserwacji… . Każdy obserwator ma bowiem… swój cień na chmurze. Cóż… . Wmawiam sobie, że nie wierzę w przesądy i rozpoczynam zejście ze szczytu. Oświetlony porannym słońcem Cyl Światło padające o poranku na góry to coś pięknego. Nie żałuję nieprzespanej nocy i zmęczenia, które mi doskwiera. Wyprawa została zakończona sukcesem! Schodzę do parkingu w Zawoi Markowej, prawie się nie zatrzymując. Na szlaku spotykam pierwszych „dziennych” turystów, którzy wybrali się na szlak. Ileż to już razy wchodziłem na Królową Beskidów w świetle dnia? Chyba 9! Wejście nocne ma jednak swój urok, którego nigdy nie zapomnę. Od tego się uzależnia. Na pewno jeszcze nie raz wybiorę się na Babią Górę, także po to, aby podziwiać z niej wschód słońca. Ta góra po prostu ma coś w sobie. Na parkingu w Zawoi Markowej coraz więcej aut. Zmieniam buty, przygotowuję się do jazdy. Nie marzę o niczym innym, jak tylko o śnie i ciepłym łóżku. Może przyśni mi się Babia Góra? Kto wie? 🙂
\n babia góra wschód słońca godzina
poniedziałek, 31 gru 2023. 07:43. 15:34. 7g 51m. Wschód i zachód słońca w 2023 - Warszawa. Wykres wschodu i zachodu słońca. Długość dnia. Długość nocy.

Babia Góra, najwyższy szczyt Beskidów Zachodnich to prawdziwa sucz. Pogoda na dole może być ładna, ale na górze pomimo zapewnień pogodowych czasami wieje tak, że majtki zrywa. Poranki na jej szczycie z widokiem na Tatry należą do legendarnych i ściągają spore ilości turystów na jej szczyt. No a „suczą” nazwałem na początku ją dlatego, że część osób na jej szczyt nie dociera, a nawet zdarzają się przypadki zgonów na jej szlakach. Ale po kolei. Babia Góra jest bardzo kapryśna i w zimie i w lecie. Pomimo tego, że szlak prowadzący na jej szczyt Diablak położony jest na wysokości 1725 metrów, to dotarcie na niego jest zgubne. W 2019 roku, pewien mieszkaniec Śląska, doświadczony w zimowych wędrówkach górskich, schodząc z Diablaka, przez słabą widoczność zgubił szlak w kosodrzewinie. Niestety nie przeżył. W zimie 2020 roku, GOPR dostał naprawdę masę zgłoszeń, od turystów, którzy skrajnie zmarznięci dzwonili po pomoc, bo też zgubili szlak. Już nawet nie chcę wspominać o epickiej wyprawie morsów w 2021, gdzie skończyło się ciężkimi odmrożeniami ich uczestników. Dlatego za każdym razem gdy piszę wpis o zimowych wejściach na szczyt, za każdym razem piszę takie ostrzegawcze smęty. Swoje na zimowych szlakach już się naoglądałem. Dlatego proszę cię drogi Czytelniku, przeczytaj ten wpis do końca zanim wybierzesz się na szczyt Babiej Góry. Rzeczy które musisz mieć w plecaku – Czołówka – z uwagi, że zimą dzień trwa krócej, nigdy nie wiadomo, kiedy zjedziesz ze szlaku. – Kije Trekkingowe – bez nich nawet nie idę w góry. Jest to jedna z najbardziej przydatnych rzeczy w naszym ekwipunku. – Raki/Raczki – nie kupujcie tanich gumowych z kolcami, przy niskich temperaturach jest bardzo prawdopodobne, że guma Wam pęknie. – Mapa – zawsze noś w plecaku. Niby można na komórce, a co jeśli z zimna siądzie bateria ? – Dwie Pary Rękawiczek – jak będzie wiać 40 km/h na godzinę to mi podziękujecie – Kurtka przeciwwietrzna – zakładamy przy dłuższych postojach lub jak wieje. – Aplikacja – za darmo do pobrania. Można ściągnąć mapę offline. – Termos – Herbata na szlaku obowiązkowo. – Komin – jak wieje trzeba czymś twarz zasłonić. – Numery Ratunkowe – warto mieć w razie kryzysowej sytuacji. – Ogrzewacze do rękawiczek lub butów. Trasa : Przełęcz Krowiarki -Sokolica-Kępa- Gówniak- Babia Góra ( Diablak) Długość Trasy : 10 km ( w dwie strony ) Czas – 4/4 godzin Trudność : Zależy od pogody. Po wyjściu z kosodrzewiny może bardzo mocno wiać. Radzę uważać – nie jednego kozaka pokonała „Babia Góra” Najpopularniejszym podejściem na szczyt jest szlak czerwony z „Przełęczy Krowiarki” 1012 m. Na przełęczy jest parking, na którym możemy zostawić auto w nocy, a jak zejdziemy o poranku, to już na nas będzie czekał parkingowy. Koszt parkingu to 15 zł. Z miejscem na parkingu może być kłopot w dzień, bo w nocy jak byłem to pół parkingu było już zapełnione. A w późniejszej wędrówce na szczyt okazało się, że nie tylko ja wpadłem na pomysł podziwiania wschodu słońca na lodowym szczycie góry. Do pokonania od „Przełęczy Krowiarki” na Szczyt mamy 4,6 km z przewyższeniem 700 metrów. Normalnie taką trasę można pokonać w 2,5 godziny, ale w zimie może to wydłużyć się o godzinę ze względu na oblodzony szlak albo częste postoje na zdjęcia, jak jesteście pasjonatami fotografii. Już praktycznie na samym szczycie Na Przełęczy Krowiarki, już założyłem raczki, od początku mamy ostre podejście w lesie. Do tego dodajmy oblodzony szlak. W sumie jest to odcinek najbardziej wyczerpujący podczas wejścia na Babią Górę. Jak już dojdziecie do Sokolicy 1376 m. to można tam chwilę odsapnąć na pobliskich ławeczkach. W tym punkcie zmienia się parę rzeczy. Kończy się podejście w lesie, a zaczyna się kosodrzewina. Zaczyna wiać. Na szczęście podejście tutaj się lekko wypłaszcza i już nie ma takiego hardcoru jak przy pierwszych 300 metrach przewyższenia. W zimie idąc od Sokolicy czerwonym szlakiem można się łatwo zgubić, pamiętam, że wchodząc jeszcze w nocy, dwa razy udało mi się zboczyć ze szlaku, a zorientowałem się dopiero widząc czołówki innych ludzi wchodzących na szczyt parę metrów ode mnie. Kosodrzewina, zanika przed Kępą – punktem widokowym, z którego można dojrzeć Tatry. Ja zatrzymałem się dalej, dopiero przed Gówniakiem, szczytem na wysokości 1617 metrów, robiąc dłuższy postój. Mam idealną pogodę. Nad Tatrami widać drogę mleczną i po prostu jest to dla mnie niesamowity widok. Patrzę się na czerwony szlak w stronę Sokolicy i widzę dziesiątki czołówek innych osób, które tak jak ja chcą powitać dzień na szczycie Babiej Góry. Widok z Babiej Góry Tutaj zrzucam plecak i zabieram się za zdjęcia. Powolutku przemieszczam się w stronę szczytu Diablaka( Babia Góra), ale nie dojdę. Widoki zaczarują mnie już na „Gówniaku”. Po prostu nie będę chciał iść dalej. Jest wystarczająco magicznie. Słońce zaczyna wschodzić oświetlając powoli szczyty Tatr. Jak dla mnie niesamowity spektakl, nawet wiatr ustał i nie jest zimno. Wpadam w foto-amok, który trwa ponad godzinę. Dopiero pakuję się po wschodzie słońca i ruszam na szczyt. Na Diablaku, jestem 20 minut później i zaczyna wiać, tak że czapki zrywa. Widzę wszędzie ludzi kryjących się pod murkiem ułożonym z kamieni. Część osób zaczyna już schodzić, a ja spędzam kolejne dwadzieścia minut delektując się widokiem z najwyższego szczytu Beskidów Zachodnich, który należy do Korony Gór Polskich. Babia Góra, jak widać przyciąga fotografów 😉 Zejście na parking w Krowiarkach zajmuje od 60 do 70 minut. Zależy od tempa. Warto jeszcze się zatrzymać na punkcie widokowym w Kępie, zrobić jeszcze parę fot i w końcu czmychnąć na dół do parkingu, gdzie będzie na Was czekał Pan, który powie „dzień dobry, poproszę 15 zł za parking”. Jak podobał Ci się wpis to zobacz również na inne moje górskie wpisy w Karkonoszach, Bieszczadach czy Tatrach. Powiązane posty

Gerard Banach Photography: Babia Góra - wschód słońca - Maj 2023 Warunki były świetne. Zresztą sami zobaczcie. . Jonathan Roy ·
Babia Góra zimą znana jest z tego, że lubi być kapryśna. Ale nie tylko wtedy. Czasem jest łaskawa, ale z reguły idąc na jej szczyt trzeba być przygotowanym dosłownie na „wszystko”. Popularność tego miejsca zawsze mnie zadziwia. Jest tu zawsze sporo ludzi o każdej porze roku. Tu bardzo często wieje silny, porywisty wiatr, więc odpowiednie przygotowanie zimą nabiera tu całkowicie nowego znaczenia 🙂 Kiedy szykowałem się do tego wyjazdu wnikliwie sprawdzałem prognozę pogody. Co sprawiło, że zamiast jechać w piątek w nocy, wyjechaliśmy w sobotę. To była bardzo dobra decyzja. Nie do końca wierzyłem, że uda nam się złapać dobry warun, bo meteorolodzy zmieniali swoje zdanie z dnia na dzień! Często, gęsto jadąc w góry zdaje sobie sprawę, że z pogodą jest jak z loterią… Babia Góra gościła mnie już kilkukrotnie. Jednak nigdy nie miałem okazji być tu zimą. Rok temu był plan, który nie wypalił. Więc, stworzyłem sobie okazję w tym roku. Polecam wybrać się na Babią zimową porą, ale może nie na pierwszy raz. Postaram się w dalszej części opisać warunki pogodowe, które panowały w tym iście słonecznym i można by powiedzieć wzorowym dniu (ciężko za pomocą zdjęcia wyrazić klimat panujący w danym momencie!). Przeczytaj też inne artykuły, żeby bliżej poznać Babią. Tam szczegółowo rozpisuję trasę z Przełęczy Krowiarki. Uwielbiam ten moment, gdy słońce jeszcze nie wstało, ale już widać kolory, którymi będzie emanować. Tu słońce rozświetla szczyty dając sygnał, że zaraz wyjdzie zza horyzontu! To jest ten kluczowy moment, kiedy noc powoli ustępuje nowemu dniu. Takie fachowe określenie to po prostu „błękitna godzina”. Rozpoczyna się trochę przed wschodem i już po zachodzie słońca. Jak doświadczyć tej chwili? Przede wszystkim trzeba wstawać bardzo wcześnie i przyzwyczaić się lub oswoić w chodzeniu po zmroku. Nie jest to proste szczególnie latem, gdzie wschody są bardzo wcześnie. Zimą jest o tyle dobrze, że nie musimy gonić! Ten widok na Tatry wyłaniający się zza mocno ośnieżonych kosodrzewin, których na tym masywie jest pod dostatkiem – uspokoił mnie wewnętrznie. Już, wtedy wiedziałem, że to będzie dobry dzień! Diablak – informacje podstawowe To tak w woli przypomnienia dla tych, którzy z Babią mają swój pierwszy kontakt. Babia Góra leży na terenie Beskidu Żywieckiego. I jest on najwyższym wierzchołkiem w Beskidach Zachodnich, a także drugim szczytem w Polsce, jeśli chodzi o jego wysokość (poza Tatrami) tuż po Śnieżce! I chociaż na tle Tatrzańskich kolosów wypada na prawdę średnio to ten kto już tu był wie, że potrafi dać w kość! Królowa Beskidów ma to do siebie, że na pozór jest prosta, ale często na szczycie panują ekstremalne warunki. Z tego też względu przydzielono jej nie bez powodu miano Kapryśnicy! Spowodowane to jest jej położeniem i wysokością, gdzie wokół niej jest zupełne wolna przestrzeń. Nie ma tam co jej zasłonić. Tym bardziej na szczycie, gdzie nie ma żadnych drzew i lasu, który mógłby chociaż w niewielkim stopniu zatrzymać wiatr. Babia Góra – 1725 m Działa tu i nad wszystkim sprawuje pieczę Babiogórski Park Narodowy. Najwyższy punkt tego masywu, czyli Babia Góra znajduje się na poziomie 1725 m a po drodze przyjdzie nam stanąć na kilku mniej znanych grzbietach: Sokolica (1367 m), Kępa (1521 m) i Gówniak (1617 m)! Oczywiście, mówimy o trasie z Przełęczy Krowiarki (szlak czerwony) najbardziej popularnej i najczęściej wybieraną przez turystów powracających w te rejony. Pamiętaj, że szlak prowadzący przez Perć Akademików jest zamykany zimą ze względu na występujące tam zagrożenie lawinowe. Jest to na ogół najtrudniejszy szlak prowadzący na Babią. Wschód słońca już na horyzoncie! Jeśli mam być skrupulatny i szczery to wschód słońca przywitaliśmy praktycznie z okolic Gówniaka. Tak na prawdę nie miało to dla nas dużego znaczenia. Ważne, że będąc już w tym miejscu mogliśmy doświadczyć, kolejny raz, tego spektakularnego zjawiska. – Czy nie znudziły Ci się już te wschody słońca? Ileż można? – ktoś kiedyś rzucił takim hasłem. Myślę, że każdy wschód to całkiem osobne wydarzenie. Każdy z nich jest totalnie inny. Wydawać się może, że zachodzi tu ciągle to samo zjawisko, a słońce jak było tak jest cały czas to samo. Jednak okoliczności i emocje zawsze różnią się od siebie. Za nami pojawiały się kolejne postacie. Tych, którzy za cel w tym dniu postawili sobie być na szczycie najwyższego szczytu w Beskidzie Żywieckim. Tak sobie myślę, że latem przy takich warunkach pogodowych byłyby tu tłumy. Dziś jednak o tej porze było mimo wszystko bardzo kameralnie. Jeden z pobliskich, nierozpoznanych przeze mnie szczytów oraz inne w tle, a wokół morze chmur. Ten dzień był spokojny. Patrząc na zdjęcia nie odczuwasz w pełni aury i klimatu, która dała nam się momentami w kość! To jest to o czym często mówią i przestrzegają ratownicy górscy, doświadczeni turyści, że Babia Góra rządzi się swoimi prawami i ma swoje humorki. Jak na „babę” przystało 🙂 To tak półżartem, półserio. W tym dniu szalał silny, porywisty wiatr osiągający (wg prognozy) 80 km/ h. Może ciut więcej. Ale osobiście doświadczyłem tu po raz pierwszy odkąd chodzę po górach potężnej siły jednego z żywiołów. Nie chcę tu wyolbrzymiać, bo ten wiatr dał o sobie znać dużo powyżej Kępy, a Gówniakiem. Ostatnie 200 metrów, które dzieliło nas od dotknięcia Krzyża na Diablaku było najbardziej wymagającym podejściem. Szliśmy praktycznie po prostemu, ale miotało nami raz na lewo, raz na prawo! Ci, których spotkaliśmy na szlaku w drodze nie zabawili na szczycie zbyt długo. Tradycyjnie „przyfocili” kilka zdjęć na dowód tego, że tu byli i polecieli w dół. Nie ma w tym nic dziwnego sam bym tak pewnie zrobił, ale warun był wręcz książkowy. Murek zbudowany z kamieni na szczycie okazał się zbawienny w tej sytuacji. Oficjalna temperatura jaka gościła na wierzchołku była w granicach -10 stopni. Ale hulający wietrzyk podniósł odczuwalną temperaturę co najmniej o drugie tyle. To była szaleńcza kombinacja! Musisz mi więc wybaczyć, jeśli na którymś ze zdjęć straci się ostrość, będzie rozmazane, niewyraźne lub cokolwiek innego, bo wykonanie ich kosztowało mnie dużo samozaparcia. Nie mówiąc już o odmrożonych końcówkach palców! Rękawiczki zakładałem równie szybko jak je ściągałem. Mam wrażenie i takie silne przerzucie, że Babia Góra bez Tatr to jak jeździec bez konia. Chyba wiesz o czym mówię? Nie da się ukryć, że tysiące, a nawet miliony ludzi rok w rok przyjeżdża właśnie w Beskid Żywiecki, aby podziwiać jedyną w swoim rodzaju panoramę na całe Tatry. Najbardziej motywującym doświadczeniem, które uświadomiło nam, że to, że nam jest zimno to jest nic. Przy schodzeniu mijała nas grupa morsów, których ubiór wprawił nas w zakłopotanie. Od tego momentu zrobiło nam się jakby cieplej. Większość z nich miała na sobie wyłącznie czapkę, rękawiczki i krótkie spodenki. Nasz ośrodek w górach znajduje się 10 kilometrów na północny-wschód od jednego z najpopularniejszych obiektów turystycznych tego regionu – szczytu Diablak, należącego do masywu górskiego Babia Góra. W pobliżu znajdziecie również większe miejscowości, takie jak Zawoja, Jordanów i Zubrzyca, które pozwolą Wam zapoznać się z To już chyba tradycja....Przynajmniej raz w roku muszę wspiąć się na Babią Górę 😉 Zdecydowanie najwięcej razy na szczycie byłem w okresie zimowym, choć i latem mi się zdarzało tam bywać. Tym razem ma to być konkretny wypad foto. O ile celowałem zawsze na wschód słońca to tym razem wypadło na zachód słońca. Powód jest prozaiczny.... Po prostu pogoda. Według prognoz jedynie znośne warunki mają być właśnie popołudniu i wczesną nocą. Połowa miesiąca to również okolice pełni księżyca co ma dla mnie niebagatelne znaczenie przy nocnej fotografii 😃Niewiele brakowało, a bym na zachód słońca nie zdążył. W sumie to nie zdążyłem obejrzeć zachodu słońca ze szczytu, ale tu też było świadome zdobycia szczytu tym razem jest opcją najłatwiejszą czyli start z Krowiarek 😁Na przełęczy tabliczka pokazuje szczyt, na który trzeba iść około 2 godziny i 30 minut. Oczywiście różnie to bywa i wszystko zależy od chociażby kondycji czy też od warunków na Sokolicę idzie mi całkiem sprawnie bo nie robię zdjęć. W lesie nie mam takiej potrzeby 😉 Mijam się po drodze z wieloma turystami, którzy schodzą już ze szczytu. Aparat wyciągam dopiero na Sokolicy czyli po wspięciu się na wysokość 1367 m jest spoko choć szczyt jeszcze czasami jest zasnuty chmurami. Jednak widać, że jest tendencja do etapem jest dotarcie do nieodległej Kępy 1521 m gdzie jest kolejny punkt widokowy....Focenie zaczyna się na całego. Trwa już przysłowiowa "złota godzina" i na horyzoncie królują Tatry !I właściwie widok Tatr zdominował resztę dnia. A ja powoli i z aparatem w ręku kieruję się dalej pod górę. Widoki są coraz bardziej rozległe. Jestem coraz bliżej mnie dużym zdziwieniem było, że mając połowę stycznia jest tu zaledwie kilka centymetrów śniegu ! W tym samym czasie w Sudetach jest białego puchu nieporównywalnie więcej !Światło robi się coraz cieplejsze. Widać jednak, że takiego "czystego" zachodu słońca dzisiaj nie będzie bo na horyzoncie wiszą jakieś chmury....Ostatni turyści schodzą ze szczytu. Czyżbym miałbym być jedyną osobą na szczycie ?Pięknie pokazał się cień Babiej tuż przed zachodem 😎Obserwuję ostatnie promyki kilkaset metrów od przyjdzie pora na tzw. niebieską godzinę. Ale najpierw cień ziemi i różowy na szczyt. Jest niemal bezwietrznie. Takie warunki uwielbiam. Jestem na szczycie sam..... Tylko już długo po zachodzie słońca jakiś spóźnialski turysta dociera na szczyt, robi sobie kilka selfie komórką i schodzi w kierunku przełęczy mam tylko dla siebie 💪😜W pewnym momencie przez szczyt zaczęły się przewalać chmury. Nie powiem, ale odrobinę się zaniepokoiłem. Tym bardziej gdy zobaczyłem jak od zachodu pułap chmur podnosi się coraz bardziej 😕Na szczęście nie zrezygnowałem za wcześnie i wyczekałem te kilkadziesiąt minut. W między czasie zjadłem kolację. Wypogodziło się na dobre, a i dzięki naszemu naturalnemu satelicie zrobiło się jasno niemal jak w dzień 😎Jeszcze tylko kilka nocnych zdjęć i można powoli schodzić na dół. Przede mną jeszcze długa droga do domu 😉 Zejście jest dość szybkie wyłączając z tego krótkie przerwy na zdjęcia. Sprzęt foto chowam w dokładnie tym samym miejscu w którym go wyciągnąłem czyli na Sokolicy 😉W domu jestem bardzo późno w nocy. I gdyby nie złe prognozy na kolejny dzień to zapewne bym został tam gdzieś w okolicy w oczekiwaniu na wschód słońca. Wolałbym wykorzystać ten czas na zdjęcia. Jednak prognozy były niezbyt dobre i nie widziałem w związku z tym sensu by zostać. W każdym bądź razie z wypadu i tak jestem zadowolony 😀 Wschód słońca na Babiej Górze. Wschód słóńca. Daliśmy sobie 3h na wejście, ale Robert wchodzi w 1:15 a ja w 1:50 (latem w czasie GSB potrzebowałem 2:30). W efekcie jesteśmy na szczycie o godzinę za wcześnie. Jesteśmy wdzięczni za ustawiony na szczycie murek - wiatrochron, chowamy się za nim i czekamy. Wschód słońca na Babiej
BABIA GÓRA – najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego. Wyprawa – sierpień 2020r BABIA GÓRA – najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego – INFORMACJE Babia Góra to nazwa masywu, a szczyt który kwalifikowany jest jako najwyższy w Beskidzie Żywieckim to Diablak wznoszący się na wysokość m Babia Góra to nie tylko najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego, ale również całego pasma Beskidów Zachodnich. Zresztą gdyby Polska nie posiadała w swoich granicach Tatr to Diablak byłby najwyższym szczytem kraju. BABIA GÓRA – najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego – WĘDRÓWKA Wędrówka na Babią dla Eli była nowością, dla mnie natomiast to z tego co pamiętam trzecie lub czwarte wyjście. Jednak teraz dopiero wspólnie z Elą zdobyliśmy Diablaka. Na wycieczkę wybraliśmy bardzo pogodną, sierpniową sobotę. Start oczywiście z Krowiarek, gdzie o godzinie 8:30 nie było już miejsca na parkingach. Musieliśmy zaparkować przy ulicy. Było to też spowodowane sporym ruchem nocnym na Babiej, ponieważ po zapowiedziach pięknej pogody w nocy z piątku na sobotę sporo ludzi wychodziło na wschód słońca. Idąc do góry mijaliśmy sporo osób wracających z góry do swoich bolidów. I tak właśnie jest w Krowiarkach, jeśli zapowiadają pogodę to rano naprawdę jest problem z parkingiem. Nie mniej jednak udało nam się zaparkować trochę dalej przy ulicy i ruszyliśmy w drogę. Po drodze oczywiście obowiązkowo trzeba wykupić bilet wejścia do Parku. Dalej to już tylko samo podchodzenie w towarzystwie drzew, aż do pierwszych punktów widokowych znajdujących się już na wysokości ok 1400 m Zaplanowaliśmy przejście czerwonym szlakiem na sam szczyt, a później jak to robi większość startujących z Krowiarek przejście dalej czerwonym traktem do Markowych Szczawin. Stamtąd powrót na parking szlakiem niebieskim. Jak zaplanowaliśmy tak zrobiliśmy. Od wspomnianej wysokości 1400 m odczuwaliśmy już mocniejszy, chłodny wiatr. Im wyżej tym mocniej i chłodniej wiało. Jednak w słońcu było super. Przejście między punktami Sokolica – Kępa – Gówniak nie jest męczące, ponieważ prowadzić łagodniejszym podejściem, aniżeli w pierwszej części szlaku. Dopiero na sam szczyt jest trochę ostrzej, ale spokojnie, nie jest stromo. Na górze oczywiście trzeba było wyciągnąć wszystkie ciuchy wiatrochronne z plecaka i nałożyć na kark, bo tu już wiało niemiłosiernie. Podczas naszego wyjścia na szczycie odbywały się jakieś zawody wbiegania na Diablak Percią Akademicką, więc i ludzi było więcej z tego powodu. Sam szczyt jednak jest dość szeroko rozłożony, więc bez problemu znaleźliśmy sobie miejsce na kamieniu, by oczywiście skonsumować prowiant patrząc jednocześnie na wspaniały krajobraz. Widok zacny, ale nie zbyt dobra czystość powietrza, lekkie zamglenie horyzontu trochę ograniczało nam kontemplację krajobrazu. Na szczycie spędziliśmy dobre 20 minut, po czym zeszliśmy dalej czerwonym szlakiem do schroniska w Markowych Szczawinach. Tutaj również krótka przerwa, po której ruszyliśmy już na sam dół niebieskim szlakiem. Nasza trasa to typowa rundka okrężna, jaką najczęściej wybierają turyści wędrujący na Diablak. Idąc na Babią koniecznie trzeba zabrać coś cieplejszego, nawet jeśli na dole jest piękna, ciepła pogoda. Należy też zabrać wodę. Co do posiłku to oczywiście mamy schronisko w Markowych Szczawinach, które serwuje posiłki wraz z napojami, jak to w schronisku. I tak cała wycieczka zajęła nam ponad 6 godzin dając sporo satysfakcji ze zdobycia szczytu. BABIA GÓRA – najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego – PODSUMOWANIE Całkowity czas przejście to około 6,5 godziny Dystans w obie strony to około 16 km Stopień trudności: wędrując naszym śladem pokazanym na mapce trasę możemy zaliczyć do łatwej, ale wymagającej trochę kondycji. Jeśli idziemy Percią Akademicką to szlak zaliczamy do średnich, dla niektórych trudny z uwagi na ostre podejście zabezpieczone łańcuchami i klamrami. Podziel się z innymi
Babia Góra - wschód słońca, Zawoja. 3839 osób lubi to · 4 osoby mówią o tym. Relacje z wypraw na babiogórski wschód słońca w jednym miejscu. Wschody słońca potrafią być piękne. Ostatni z nich szczególnie nam się podobał. Zobaczcie jaki spektakl pokazała nam ostatnio Babia Góra. To nie był nasz pierwszy wschód słońca. Dwa lata temu oglądaliśmy go na Malinowskiej Skale z widokiem na Skrzyczne. Jednak Babia Góra (1725 metrów to zupełnie inny kaliber – ponad 700 metrów w górę to nie jest byle co, szczególnie w nocy i z dziećmi. Babia Góra – trasa Wędrówkę do góry rozpoczęliśmy czerwonym szlakiem o godzinie 1:15 w nocy z przełęczy Krowiarki. Znaki pokazują, że czas potrzebny na dotarcie na szczyt to 2,5 godziny. W nocy idzie się wolniej więc zakładaliśmy, że pójdziemy dłużej. Wschód słońca prognozowany był na godzinę 5:45 i planowaliśmy na niego zdążyć. Po godzinie i piętnastu minutach stanęliśmy na Sokolicy. Jest to jeden z wielu szczytów znajdujących się w masywie Babiej Góry, które będziemy mijać po drodze. Podejście do Sokolicy jest jednym ze stromych podejść. Dalej szlak już mniej nas męczy bo podejścia nie są tak ostre. W nocy szło się w górę bardzo fajnie, szczególnie wśród krzewów kosodrzewiny, które robiły niepowtarzalny klimat. Nie byliśmy jedynymi osobami na szlaku. Ludzie szli za nami i przed nami, a widać było ich właśnie po światłach z czołówek. Każda osoba z naszej czwórki miała własne światło, dodatkowo Wojtek miał przyczepiony do plecaka dzwoneczek. Dzwoneczek robił delikatny hałas, który z założenia miał informować zwierzęta o ludziach na szlaku. Nie ukrywamy, że mało przyjemne byłoby spotkanie z niedźwiedziem. Bo musicie wiedzieć, że w tych rejonach żyje niedźwiedź brunatny, który jest pod całkowitą ochroną. Po kolejnych dwóch godzinach stajemy na szczycie Babiej Góry. Jest godzina 4:30 i panuje nadal całkowita ciemność. Ludzi na szczycie jest sporo. Wszyscy czekają na wschód słońca. Dalej możemy oglądać niebo pełne gwiazd oraz światła z miejscowości w dole. Około godziny 5 nad ranem zaczyna się spektakl kolorów. Każdy znajduje sobie najlepszą miejscówkę do podziwiania wschodu. Punktualnie o 5:45 słońce pokazuje się na horyzoncie. Robi się już jasno. Czołówki można schować do plecaków. O 6:00 rano tak jak większość ludzi zaczynamy schodzić w dół. Robi się cieplej. Po drodze spotykamy coraz więcej ludzi wędrujących w przeciwną stronę niż my. Nie zazdrościmy im, że swoją wędrówkę będą kontynuować w upale po szlaku na którym później nie będą mieli się gdzie schować do cienia. Po 2,5h marszu docieramy na parking. Jest 8:30 i mamy jeszcze cały dzień przed sobą 😉 Oczywiście trzeba w domu potem trochę odespać, ale zdecydowanie warto było. Babia Góra była dla nas wyjątkowo łaskawa, nie było wiatru, nie było za zimno, a kolory pokazały się fantastyczne. Z pogodą trafiliśmy idealnie. Czasy przejść czerwonym szlakiem na Babią Górę w nocy z dziećmi: w górę 3:15 hw dół 2:30 h Regulacje prawne Babiogórskiego Parku Narodowego W regulaminie Babiogórskiego Parku Narodowego nie ma zakazu chodzenia po jego terenie w nocy, dlatego jeśli macie ochotę na wschód słońca na Babiej Górze to można tam całkowicie legalnie chodzić. Oczywiście wszystko musi się odbywać w granicach zdrowego rozsądku i z dokładnie sprawdzona wcześniej pogodą. Warto jest znać również możliwości swoje i swoich współtowarzyszy. Co zabrać na szlak? Podstawą w przypadku takich wypraw jest światło – najwygodniejsze pod postacią czołówki, dzięki czemu ręce nadal pozostają wolne. Poza tym przygotowanie do wyjścia na wschód słońca prawie nie rożni się od zwykłego wyjścia w góry w ciągu dnia. Trzeba mieć odpowiednie obuwie i odzież na każdą pogodę, jedzenie i wystarczającą ilość picia, dobry humor, kijki jeśli wygodniej Wam się z nimi schodzi, apteczkę, dodatkowy koc lub ubrania (jeśli będziecie siedzieć nad ranem na szczycie to może być zimno), gorącą herbatę, ulubione słodycze, sprzęt foto, podkładki pod pupę do siedzenia itd.
Zdobędą Babią Górę o wschodzie słońca dla tyszanki - nowa data. Za nami: III nocne wejście na Babią Górę będzie dedykowane Mirosławie Noras - tyszance zmagającej się z rakiem piersi. Wydarzenie organizuje stowarzyszenie Tyskie Szpilki. Uwaga! Z powodu złej prognozy pogody, wycieczka zostaje przeniesiona na sobotę, 27 sierpnia!

Babia Góra jest najwyższym szczytem Beskidów Zachodnich i poza Tatrami najwyższym szczytem w PolscePozornie łatwa potrafi pokazać prawdziwie górskie oblicze. Nie bez przyczyny nazywana jest Matką NiepogódNajsłynniejszy szlak, ze względu nieco tatrzański charakter, wiedzie na szczyt ze schroniska Markowe SzczawinyMa tę zaletę, że nie spotkamy tu tłumów. Zimą gwarantuje spokój, a często nawet i samotnośćWięcej takich tematów znajdziesz na stronie głównej Góra to spory masyw. Liczy ok. 10 km długości i osiąga wysokość 1725 m co stawia ją na pierwszym miejscu wśród najwyższych szczytów w Polsce poza Tatrami. Zresztą warunki, zwłaszcza zimą, panują tu często tatrzańskie - istnieje nawet groźba lawin. Szczególnie lawiniaste mogą być północne stoki masywu, które opadają stromymi stokami, sięgającymi nawet do 70 stopni nachylenia. W całym masywie na linii wschód - zachód wyróżnia się kilka wzniesień, Sokolicę, Kępę, Gówniak, Diablak - szczyt Babiej Góry, oraz Małą Babią Górę, czyli Cyl (1517 m na Babią Górę, Beskid Żywiecki - Tatyana Aksenova / ShutterstockOd południa i południowego wschodu masyw Babiej Góry wznosi się nad Kotliną Orawską, dzielącą ją od pasma Tatr. Daje początek (patrząc od strony wschodniej na zachód) Beskidowi Żywieckiemu. Od strony polskiej można pod nią dotrzeć z Orawy (Przełęcz Krowiarki) lub od strony również: Najdłuższa wieś w PolsceNa szczyt wyprowadza kilka szlaków; w tym czerwony beskidzki szlak, ciągnący się z Beskidu Żywieckiego na Diablak i dalej na wschód do Przełęczy Krowiarki; są szlaki wychodzące z północy: z Zawoi lub od strony Czatoży, a także od południa - od strony słowackiej. Najsłynniejsza chyba trasa, ze względu na miejscami tatrzański charakter, to odchodzący od schroniska Markowe Szczawiny na szczyt to żółty szlak, tzw. Perć Akademików. Na jednym odcinku perć zawęża się do skalistego występu ubezpieczonego łańcuchami. Szlak ten jest na zimę zamykany ze względów lub przy załamaniu pogody Babia Góra potrafi jednak pokazać prawdziwie górskie oblicze. Nie bez przyczyny nazywana jest Matką Niepogód. Silny porywisty wiatr na grani zasypujący tyczki, do tego mgła ograniczająca widzialność do kilku metrów, lub też pokrywa śniegu sięgająca ud, sprawiają, że wielu niedoświadczonych w zimowych warunkach turystów miało tu kłopoty. Bywa, że w sidła Matki Niepogód trafiają nawet wytrawni turyści…Wschód słońca na Babiej Górze, Beskid Żywiecki - Tomasz Mazon / ShutterstockZ takimi przypadkami dość często mają do czynienia ratownicy Grup Beskidzkiej i Podhalańskiej GOPR. Mariusz Zaród, były wieloletni naczelnik Grupy Podhalańskiej GOPR, pamięta akcję ratowniczą z 2009 roku, kiedy to w lutym turysta z Krakowa, znający Babią Górę niemal jak własną kieszeń zabłądził, schodząc ze szczytu. - Szukaliśmy go pół nocy, a gdy w końcu znaleźliśmy go, okazało się, że tak się zakręcił, iż poszedł w przeciwną stronę do prawidłowego kierunku - mówi były naczelnik podhalańskiej Grupy GOPR. Turystę odnaleziono wyczerpanego, ale całego i zdrowego. - To dowód na to, że nawet doświadczony, dobrze znający teren człowiek w trudnych warunkach może zabłądzić - mówi Mariusz Zaród. - Ten turysta bywał w masywie Babiej nawet kilka razy w tygodniu. Jego żona, gdy zadzwoniła do nas, że mąż nie wrócił, mówiła "niemożliwe, by on zabłądził".Szlak na Babią Górę, Beskid Żywiecki - Kris Wiktor / ShutterstockRatownikom nie raz zdarzało się w bardzo trudnych warunkach szukać i sprowadzać całe grupy turystów biwakujących w kopule szczytowej. Zwykle pechowi turyści nie przypuszczali, że w tak krótkim czasie może nastąpić załamanie niedawno głośno było o grupie turystów, którzy pomimo skrajnie trudnych warunków pogodowych wybrali się Babią Górę wyłącznie w szortach i butach. Kiedy jedna z kobiet osłabła i groziła jej hipotermia, poprosili o pomoc ratowników GOPR, którzy przetransportowali turystkę do szpitala w poważnym stanie z licznymi również: Golasy w górach. Ekstremalne wyzwanie czy głupota?Warto dodać, że masyw Babiej Góry mają pod swoją pieczą zarówno ratownicy Grupy Beskidzkiej, jak i Podhalańskiej (część wschodnia).Babia Góra, Beskid Żywiecki - Maciej Dubel / Shutterstock- W masywie Babiej Góry i Policy zimą mamy do czynienia z trudnymi przypadkami. Osłabnięcia spowodowane torowaniem w śniegu oraz zabłądzenia to główne przyczyny akcji, które trwają czasem po kilkanaście godzin - mówi Mariusz Zaród. Dodajmy do tego szybko zapadający zimą zmrok i wychłodzenie, które może nastąpić bardzo zakładać, że przy nieprzetartym szlaku, gdy śniegu jest ok. pół metra, czas przejścia trasy wydłuży się nawet o 100 proc. Wyjście na Babią Górę klasyczną pętlą z Przełęczy Krowiarki latem zajmie nam ok. 2,5 godziny. Zimą musimy zakładać czas dwukrotnie dłuższy, szczególnie jeśli szlaki są Góra, Beskid Żywiecki - Chawranphoto / ShutterstockJeśli jednak warunki są dobre, trzyma lekki mróz, śnieg skrzypi i świeci słonce, czy jest coś przyjemniejszego od wędrówki? Pamiętajmy jednak, by zawsze sprawdzić prognozy pogody oraz zasięgnąć informacji w schronisku na Markowych Szczawinach bądź w centrali Grupy Beskidzkiej zimowej turystyce bardzo pomagają kije teleskopowe. Szczególnie jeśli mamy ciężki plecak, zdecydowanie odciążają kręgosłup. Idealne do przemieszczania się w terenie śnieżnym są narty skiturowe lub rakiety śnieżne, coraz bardziej popularne zimą w Beskidach. Wiele schronisk, w tym przebudowane kilka lat temu schronisko na Markowych Szczawinach, prowadzi nawet wypożyczalnie Góra, Beskid Żywiecki - AJSTUDIO PHOTOGRAPHY / ShutterstockWarto też pamiętać, by zimą nie schodzić ze szlaku nie tylko ze względu na ryzyko pobłądzenia, ale także zagrożenie lawinowe. Na Babiej Górze schodzi od kilku do kilkunastu lawin roczne. Ratownicy GOPR prowadzą badania pokrywy śnieżnej, testy lawinowe i na tej podstawie ogłaszają stopień zagrożenia lawinowego. Ta informacja jest dostępna dla turystów na stronach internetowych GOPR oraz Babiogórskiego Parku Narodowego. Zagrożenie w rejonie Babiej Góry jest dosyć duże, natomiast jeśli poruszamy się po dostępnych szlakach, jesteśmy bezpieczni. Zejście ze szlaku powoduje jednak, że łatwo możemy znaleźć się w terenie z Babiej Góry, Beskid Żywiecki - Pavel Szabo / ShutterstockWędrując dolno- i górnoreglowymi lasami masywu Babiej Góry można napotkać wiekowe okazy drzew, np. 400-letnie jodły, 300-letnie buki, a także świerki, których wiek dochodzi do 380 lat. Warto wiedzieć, że wspinając się na szczyt, przechodząc przez piętro kosodrzewiny, osiągamy piętro alpejskie, czyli halne. Babia Góra jest jedynym w Polsce beskidzkim szczytem sięgającym tego piętra. - Piętrowość roślinności jest bardzo dobrze widoczna z Akademickiej Perci - mówi Maciej Mażul z Babiogórskiego Parku Narodowego, który wymienia ten szlak wśród najpiękniejszych, ale i najtrudniejszych. Poleca również szlak wiodący Percią Przyrodników. Wiedzie on przez pierwotne lasy regla dolnego i górnego, wyżej przez skalisty teren i piętro kosodrzewiny. Rekomenduje również wycieczki i spacery szlakami rozpoczynającymi się w rejonie Czatoży, a wiodącymi dolnoreglowymi lasami Góra, Beskid Żywiecki - Maciej Dubel / ShutterstockPodczas swoich wędrówek przy odrobinie szczęścia napotkamy ślady i tropy mieszkańców masywu Babiej Góry lub nawet ich samych. Największą szansę mamy na dostrzeżenie śladów jeleniowatych. - Występują one dość licznie. Poza tym ich ścieżki krzyżują się z naszymi, zwłaszcza zimą, gdy zwierzęta te schodzą niżej - wyjaśnia Maciej Mażul. Babiogórskie lasy zamieszkują także wilki, rysie, borsuki, lisy, a także wydry. Zachodzi tu czasem niedźwiedź. Bywały zimy, gdy drapieżnik gawrował w masywie Babiej. - Ma tu dobre warunki zimowania. Nadają się do tego szczególnie północne zacienione stoki, na których śnieg długo zalega i zwierzę może się "wyspać". Nie obudzi się za wcześnie - wyjaśnia Maciej Mażul. Północna wystawa sprawia, że pokrywa śniegu zalega na niej długo i zima trwa dłużej. Gdyby zwierzę gawrowało na nasłonecznionym południowym stoku, na którym śnieg zniknąłby najszybciej, mogłoby się okazać, że w innych, chłodniejszych i bardziej zaśnieżonych obszarach, nie ma dla niego jeszcze na Babią Górę, Beskid Żywiecki - Kris Wiktor / ShutterstockNajlepsze warunki do obserwacji śladów i tropów zwierząt panują, gdy jest śnieg. - Tropy niedźwiedzia przypominają ślady stóp człowieka, jednak niewątpliwie różni je jeden znaczący szczegół - odbity rysunek długich pazurów (ok. 4 cm). Wilcze tropy bardzo przypominają tropy dużego psa, jednakże są bardziej wydłużone. Oglądając je dokładniej możemy stwierdzić kolejne cechy różniące je od psich - ślady odbite po opuszkach przednich palców są wysunięte przed ślady pozostawione przez opuszki palców bocznych, natomiast opuszka środkowa przedniej łapy ma kształt sercowaty, a tylnej owalny - tłumaczy Maciej Góra ma także i tę zaletę, że nie spotkamy tu tłumów na szlakach. Królowa Beskidów gwarantuje nam spokój, a często nawet i samotność, szczególnie w zimowe szlaków i znaki turystyczne w Polsce - OnetŹródło:OnetData utworzenia: 7 lutego 2022, 13:50Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie znajdziecie tutaj.

BABIA GÓRA ZDOBYWANA NOCĄ. Wschód słońca na Babiej Górze to jedna z bardziej interesujących górskich przygód. Często chodzi po głowach co ambitniejszych beskidzkich turystów. My, korzystając z „okienka pogodowego”, podejmujemy się tego wyzwania. Na szczyt dotrzeć można na wiele sposobów.
W Zawoi po raz pierwszy droga okryła się białą pierzyną śniegu. Jednak bez problemu docieramy na Przełęcz Krowiarki. Kompletna cisza, ciemność i dzikość. Nic nie przypomina turystycznego zgiełku jaki słychać tu latem. Znajdujemy ledwo odśnieżony fragment parkingu… i w drogę. Wybija 5 rano. W stylu alpejskim Miało być light and fast. W Tatrach. Jednak lawinowa trójka wybiła ten pomysł z głowy. Więc może Beskid Żywiecki? A będąc tam, jak można nie doświadczyć podobno magicznego wschodu słońca na Babiej Górze? Dlatego znaleźliśmy się o takiej porze na Krowiarkach. Tatrzańska lawinówka spowodowana była obfitymi opadami śniegu. Nie ominęły one i pasma babiogórskiego. Szybko zdałem sobie sprawę, że wschód będzie nagrodą za przetorowanie szlaku na szczyt. Snopy światła naszych czołówek rozświetliły czerń nocy. W drogę! Ruszamy czerwonym szlakiem. Gdzieniegdzie widać poprzedni, zasypany już ślad. Kompletna cisza rozrywana jest przez nasze miarowe oddechy. Z każdym krokiem stawianym w sypkim śniegu robi się coraz cieplej. Zdejmuję czapkę, rękawiczki… W dole majaczą światła Zawoi. Zatarty ślad na szczyt Śniegu jest coraz więcej. Zaczyna sięgać połowy łydki. Kroki stawiam coraz ciężej. Obietnica niezapomnianego wschodu słońca pcha mnie do góry. Okoliczne świerki pokryte są warstwą lukru, który błyszczy się w białym świetle latarek. Kraina wygląda bajkowo. Po wyjściu z lasu już wiem, że nie jest dobrze. Niebo zlewa się z zaśnieżonymi kosówkami. Wschodu nie będzie – przechodzi mi przez głowę. Śniegu przybywa. Z każdym krokiem zapadam się coraz głębiej – do kolan, do uda, wreszcie po pas. Jak mówi stare, taternickie przysłowie – śniegu po same jaja. Zmieniamy się na prowadzeniu. Jednak każdy metr przejścia odbiera ogromne pokłady energii. Czasem łatwiej jest się czołgać niż iść wyprostowanym. Śnieg oblepił już nie tylko stuptuty, lecz także spodnie. Momentalnie topnieje mrożąc kolana, to znów zamarza tworząc przezroczystą skorupę lodu. Przeraźliwie zimno rozpełza się po ciele. Na wschód już dawno straciliśmy nadzieję. Pogrzebały ją niskie chmury i świeży śnieg. Zaczynamy mierzyć czas. Kilkanaście metrów pokonujemy w 25 minut. Białego puchu po pas. Nawet pomagając rękami trudno przesunąć nogę o kolejny krok. Czołganie kończy się upadkiem twarzą w śnieg. Dwie i pół godziny torowania wyssały wszystkie siły. Do szczytu wciąż daleko. Nie ma sensu dłuższy odpoczynek. Wiatr bezlitośnie wykorzystuje wilgotne spodnie. Trzeba się ruszać żeby nie zamarznąć. Wycof. Najtrudniejsza decyzja, lecz wydaje się jedynie słuszną w tej sytuacji. Z żalem wracamy po swoich śladach, wiedząc ile sił kosztowało nas dotarcie tutaj. Raz jeszcze zadziwia nas jak czasochłonne było podejście ostatnich metrów w kopnym śniegu. Dzień ujawnia ośnieżone choinki, oszronione krzaki, białe pasmo Policy. Świat przybiera czarno białe barwy, jak na starych fotografiach. Dość nisko spotykamy pierwsze osoby idące pod górę. Krótka wymiana informacji o szlaku, pochwała za przetarcie, życzenie powodzenia i rozchodzimy się. Gdy wracamy na Krowiarki – wychodzi słońce. Plujemy sobie w brodę, że nie ma nas teraz na szczycie. Nie odpuszczamy. Nie powiedzieliśmy ostatniego słowa. Chcemy spróbować raz jeszcze. Z Markowych Szczawin. Jutro! W stylu oblężniczym Przy aucie przegrupowanie. Wyciągamy duże plecaki i ruszamy niebieskim szlakiem trawersującym północne zbocza Diablaka. Miało być łatwo i płasko i przyjemnie. A tu znowu torowanie szlaku. Oczywiście, nie tak męczące jak na szczyt, ale tamte siły jeszcze nie wróciły, nawet po zjedzeniu kabanosów dyniowych. Szuram po śniegu wciągając mroźne powietrze. Widok ośnieżonych świerków na Policy, skąpanych w słońcu podnosi trochę na duchu. Mimo swojej płaskości, trasa zmusza mnie do zapakowania kurtki do plecaka. Malownicze pasmo Policy Z kolejnym spadkiem energii przepraszam się z kurtką. I sunę monochromatyczną trasą modląc się o jej koniec. O schronisko. O gorący żurek. Jednak szlakowy wąż wciąż wije się po stoku. Aplikacja z mapami nie ma dobrych wiadomości o naszym położeniu. Wciąż nieustająco daleko. Wyprzedza nas dwóch panów. Jest trochę łatwiej iść po ich śladach. Lecz wciąż jest to nierówna walka silnej woli z brakiem siły mięśni. Zamarzający potok. Jedyny kolorowy punkt w zimno-białym świecie Spotykamy ludzi, którzy wchodzili po naszych śladach. Mówią, że torowali szlak przez godzinę od miejsca, w którym my się poddaliśmy. Może i my byliśmy dali radę? Wątpliwości chodzą po głowie… Widok schroniska ucieszył mnie jak dotarcie na Halę Miziową podczas przejścia GSB w zeszłym roku. Jednak tym razem miałem jeszcze siły na załatwienie noclegu i zamówienie żurku. Ciepło rozlewa się po ciele. Błogość. Szczęście. Podobne odczucia mam kilkanaście minut później gdy leżę na miękkim, schroniskowym łóżku i spoglądam przez okno w niebo. Chwila namysłu. Chwila w internecie i rzucam: Tej, a może zachód słońca na Małej Babiej? Godzinę temu uznał bym się za szaleńca. Teraz biorę to na poważnie i za wykonalne, choć boję się, że po pierwszym kroku padnę twarzą w śnieg. Koledzy podłapują pomysł i pomimo niedosuszenia ciuchów ruszają za mną. Podejście na Przełęcz Brona (1408 m npm) weryfikuje, że sił w nogach trochę jeszcze zostało. Nawet jeśli co kilkadziesiąt kroków muszę położyć się na kijkach i głęboko oddychać. Ostatnie strome podejście prawie wbiegam. Pomimo, że nie mogę złapać oddechu napędzają mnie kolory chmur. Na przełęczy szczęka ląduje w śniegu. Przed nami okrągła tarcza słoneczna rozświetla zaśnieżone świerki. Śnieg skrzy się jak diamenty. Ciemne chmury przelewają się przez Małą Babią. Myślę jednak, że poza słowem, lepiej sytuację przedstawią zdjęcia… Babia Góra skąpana w zachodzącym słońcu Budzik brutalnie przerywa sen. Po nieprzespanej poprzedniej nocy i ciężkim dniu, każda chwila odpoczynku jest na wagę złota. Powoli zbieramy graty, śniadanie i w drogę. Chłód poranka dobudza z resztek snu. Niebo pełne migoczących gwiazd to najlepsza nagroda za poranne wstawanie. Można by tak stać i wpatrywać się w niebieskie sklepienie nad Beskidami. I marzyć, przy krótkim blasku spalającego się meteoru. Zakładamy raki i w drogę ku szczytom. Po wczorajszym rekonesansie, na przełęcz Brona docieramy szybko i sprawnie. W nocnej ciszy słychać tylko miarowy chrzęst śniegu, stukot kijków i głębokie oddechy. Podejście na Babią to ciągła walka pomiędzy głową, a nogami. Jedno mówi szybko na szczyt, drugie odpowiada, ze spokojem, powolutku, nam się nie spieszy. Uda palą, kolano przeszywa nieznośny ból, płuca próbują wciągnąć każdą okoliczną cząsteczkę tlenu. Pojawiają się kolejne widoki. Pilsko, Fatra, Niżne Tatry i wreszcie pasmo tatrzańskie. Wszystkie one jak wyspy zanurzone w morzu mgieł. Taka panorama dodaje sił. Pozwala przeć w górę, aż do kolejnego łapczywego łapania oddechu. Wreszcie jest! Szczyt. Babia Góra. I kilkunastu miłośników wschodów trzęsących się już z zimna. Wiejący wiatr przeszywa wszystkie warstwy ubrania. Po ściągnięciu rękawic palce momentalnie kostnieją. Wychładzająca się bateria rozładowała się w oczach. W oczekiwaniu na świt Ciemny fiolet Tatr odcinał się od bieli mgły i czerwieni chmur. Oblepiona śniegiem tabliczka kierunkowa stała się głównym elementem planów wszystkich fotografów. Ręce trzęsą się z zimna. Ale nie odpuszczam, poluję na wyłonienie się tarczy słonecznej znad pasa ciemnych chmur. Chyba jest to znów dobre miejsce by słowa ustąpiły miejsca obrazom. Cień Wielkiej Góry Miękkie światło poranka zalewa babiogórski grzbiet. Białe kosówki, rzeźbiony wiatrem śnieg, mgły przewalające się przez mały pagórek u podnóża, wszystko to jest tak nierealnie piękne. I rozglądając się wokół łatwo przeoczyć rozcinanie stuptutów rakami albo zejście z przetartej drogi i zapadnięcie się po pas w świeżym puchu. Pomimo sopli tworzących się na brodzie, uśmiech zadowolenia sam maluje się na twarzy. Wraca temat miejsca, do którego wczoraj doszliśmy. Próbujemy znaleźć zostawione przez nas ślady. Z każdym krokiem jesteśmy pewni, że tu już byliśmy. Jednak dopiero po kilkudziesięciu minutach odnajdujemy zasypane drzewa, przy których podjęliśmy decyzję o wycofie. Z dzisiejszej perspektywy wydaje się, że słuszną. Mimo, że tą trasę pokonujemy już trzeci raz w ciągu ostatnich dwóch dni, to wciąż zaskakuje. Słońce błyszczy w kryształkach lodu, odbija się od puchu. Świat górujący ponad chmurami lśni pięknem i nie pozwala przejść obojętnie. Mijamy kolejnych ludzi podchodzących na szczyt. Nie są to tłumy szturmujące latem CZEŚĆ! Górę, ale jak na grudniowy weekend, całkiem spore. Każdy kolejny krok przybliża do końca udanej wyprawy na Diablaka. Gdy spod śniegu zaczynają wyłaniać się stopnie, kolano odzywa się z podwójną siłą. Każdy ruch sprawia ogromny ból. Już gdzieś kiedyś to się wydarzyło. Zaciskam zęby i ześlizguję się w stronę parkingu. Sukces! Marzenie o babiogórskim wschodzie słońca spełnione. Można świętować, szczególnie, że to dopiero sobotnie południe. Tylko gdzie? Feta Poranny widok Tatr rozwiał wszelkie wątpliwości. Szybki telefon i mamy zarezerwowane miejsce w pokoju w Roztoce. Licząc na ładne widoki zahaczamy o Rusinową Polanę. Niestety, w międzyczasie nawiane chmury odcięły nas od panoramy Tatr Wysokich. Na pocieszenie zostały pyszne specjały roztoczańskiej kuchni. Albo niedzielny wypad nad Moko i szarlotka z brakiem jakichkolwiek widoków. Morskie Oko Epilog Tak szybko relacja z wypadu jeszcze nigdy nie powstała. Największa w tym zasługa korków na Zakopiance. Padający śnieg, remonty i wypadki skutecznie utrudniały powrót na niziny. Zmuszały do zjazdu z utartych szlaków i szukania wąskich ścieżek w górzystym klimacie. Ale to właśnie one stały się inspiracją do szybkiego opisu wrażeń.
Interaktywny wykres o czasach wschodu i zachodu słońca oraz długości dnia w ciągu roku 2023, Zielona Góra. Dzień dzisiejszy Wschód słońca Zachód słońca. Zmierzch cywilny : środek tarczy słonecznej nie więcej niż 6° poniżej horyzontu. Na początku porannego zmierzchu cywilnego, czyli końca wieczornego zmierzchu cywilnego
W podróży Polska Weekend w Polsce – na szlaku Babiej Góry autor: Magda Wójcik Beskid Żywiecki Diablak, jak nazywa się przykryty kupą głazów wierzchołek, to jeden z najciekawszych punktów widokowych w Polsce. Przy słonecznej pogodzie można stąd oglądać imponującą panoramę Tatr, a z dobrą mapą w ręku rozpoznać wsie leżące u ich podnóży. Babia Góra: szlaki TRASA: KROWIARKI – SOKOLICA – BABIA GÓRA – PRZEŁĘCZ BRONA – MARKOWE SZCZAWINY – KROWIARKI DŁUGOŚĆ: 13,7 KM CZAS: OK. 5 GODZ. 30 MIN Z przeciwnej strony z kolei widać większość wierzchołków Beskidu Żywieckiego, a horyzont sięga okolic Żywca. Już sam przejazd przez Zawoję pod Babią Górą jest imponujący – masywna północna ściana góruje nad wsią (jedną z najdłuższych w Polsce), przez którą wije się droga. Samochodem możemy dotrzeć na Przełęcz Krowiarki położoną 1009 m Tam zostawiamy auto i czerwonym szlakiem, pnącym się łagodnie po grzbiecie masywu, wchodzimy na szczyt – najmniej wprawnemu piechurowi nie zajmie to więcej niż trzy godziny. Przyjemność z wędrówki jest ogromna, bo gdy po 45 minutach od startu wyjdziemy ponad las, będziemy mogli cieszyć się widokami. Diablak jest ich kulminacją. Dla dzieci ta wyprawa to doskonała lekcja geografii – przejdą przez wszystkie warstwy roślinności: las, kosodrzewinę, hale, aż na kamienisty szczyt. Jak w Alpach. Do najbardziej romantycznych przygód zalicza się wejście na Babią Górę w nocy, by z jej wierzchołka obserwować wschód słońca. Na taką wycieczkę należy się dobrze przygotować, ale widok promieni wkradających się o świcie do poszczególnych dolinek jest naprawdę zachwycający. Ze szczytu zejść można, wracając po śladach, albo idąc dalej wzdłuż grzbietu na przełęcz Brona (1408 m a z niej do schroniska na Markowych Szczawinach. Dwa wieki temu szlak przemierzali zbójnicy z dzisiejszej Zawoi wracający z rabunku w bogatszych wsiach orawskich (dziś po stronie słowackiej). Przebudowane schronisko może być świetną bazą noclegową. A od pozostawionego na Krowiarkach samochodu dzieli je ok. 1,5 godz. marszu po płaskiej, leśnej drodze. Przełęcz nazywana jest Krowiarki, bowiem w tej części gór zajmowano się dawniej wypasem krów. Na przełęcz, gdzie zaparkowaliśmy auto, wolarze spędzali zwierzęta po wypasie na noc, a tam czekały już „krowiarki” – kobiety, które przychodziły do pomocy przy dojeniu. fot. Babia Góra – gdzie spać: Spora baza noclegowa jest w Zawoi, a szereg gospodarstw agroturystycznych w Zubrzycy – po orawskiej stronie Babiej Góry. Babia Góra – gdzie zjeść: • Karczma Tabakowy Chodnik, Zawoja-Widły: Szczyci się grillowanym pstrągiem i pierogami. • Restauracja Czarda, Zawoja: Serwuje naturalną w tym miejscu (ze względów historycznych) kuchnię węgierską. • Sklep Zdrowo i Naturalnie, Zawoja: Ma w ofercie świeżego pstrąga; zapytajcie też o kawior z tej ryby i wątróbki w occie. Na miejscu można kupić oscypki, bundz i wiele innych lokalnych produktów, np. orzeźwiającą miodoladę. fot. BEW, East News Okolice Babiej Góry – atrakcje : • Orawski Park Etnograficzny – jest żywą ścieżką kulturalno-historyczną, a jego sercem – Dwór Moniaków. Jego budynki można rozpoznać w filmie „Ogniem i mieczem” – wewnętrzna część gospodarstwa zagrała rynek ukraińskiego miasteczka Czerkasy, • Wypasiona Dolina, Zubrzyca Górna – Dla dzieci park linowy, a dla dorosłych kąpiele borowinowe. Na miejscu jest też bacówka, przed którą spaceruje kilka pokazowych owiec. Zobacz także: 5 agroturystyk, w których odpoczniesz i dobrze zjesz Zostań z nami Zapisz się do Newslettera
Współrzędne Bielsko-Biała: 49°49′20″N, 19°02′48″E. Ludność: 176 515. Dowiedz się. Czas wschodu i zachodu słońca, długość dnia i zmierzch w Bielsko-Biała, Polska na dziś i na bieżący miesiąc. Jeszcze do niedawna wydawało mi się, że na Kazbeku było zimno. Wlazłam tam latem, ale wiecie, pięć tysięcy metrów ponad poziomem morza robi swoje, tak jak załamanie pogody, z którym przyszło nam się zmierzyć. Moje pojęcie tak zwanego pizgania złem, czyli przejmującego zimna, zweryfikowała na nowo niepozorna Babia Góra – niepozorna w zestawieniu z potężnym Kazbekiem. Jednak to ona pokazała nie tyle pazurki, co po prostu szpony. Prawdziwa Królowa Beskidów – z nazwy i charakteru. A zaczęło się od prognozy pogody zwiastującej naprawdę słoneczny acz mroźny weekend na południu Polski. Dodam, że pierwszy weekend wiosny, jednak iście zimowa aura tłumaczy tytuł. Nabrałam apetytu na wschód słońca. Podczas ostatniej wizyty na Babiej Górze zabrakło dobrych warunków, a chciałam w końcu zobaczyć legendarny poranek na Diablaku na własne oczy. A więc postanowione. Na Przełęcz Krowiarki (1012 m gdzie znajduje się parking, dotarliśmy po Nic nie zachęcało do wyściubienia nosa na zewnątrz, gdzie pusto, ciemno, no i zimno jak diabli! Motywuję partnera do żwawej wędrówki, kuszę wizją szybkiego dotarcia do schroniska, a tak naprawdę przekonuję samą siebie, w ten sposób zwalczając własne lenistwo. Szczęśliwie prawdą jest, że wędrówka nie będzie długa – niebieski szlak z Krowiarek do schroniska na Markowych Szczawinach (1180 m) wiedzie niemal płasko, a jego przejście nie zajmuje więcej niż półtorej godziny. Zimowa sceneria dodaje powera, im dalej w las, tym robi się piękniej: iglaki pokrywa gruba warstwa białego puchu, a śnieg przyjemnie skrzypi pod butami. W schronisku jest głucho i cicho, jak się później okaże – tylko do czasu. Wpadam na „genialny” pomysł, by spanko urządzić w turystycznej kuchni, mieszczącej się na najniższym poziomie. W nocy na pewno przyjdzie mnóstwo osób, które tak jak my, będą chciały zobaczyć wschód słońca ze szczytu. Będą się kręcić w przedsionku i jadalni. Tam się nie wyśpimy. A któż po nocach będzie się kręcił po kuchni turystycznej? Odpowiedź brzmi: w pip ludzi. Żeby siorbać zupkę o w nocy; żeby przyjść, podrapać się po głowie i wyjść; żeby poświecić nam latarką po oczach i z wielu innych powodów. Także tego, to nie była najszczęśliwsza miejscówka. 😛 Przypomniałam też sobie, czemu ostatnio wybierałam kwatery zamiast schronisk. To, że w nocy przyjdzie wielu turystów, to było jasne, ale że praktycznie wszyscy oni w dupie będą mieli ciszę nocną i będą drzeć się, co rusz głośno wybuchać śmiechem i tupać buciorami bez opamiętania (kto był na Markowych ten wie, jak tam echo niesie), to już zdążyłam zapomnieć. Kiedy o dziwnej porze wpadam do schroniska, to zamieniam się w kobietę-kota: stąpam cicho na paluszkach i mówię szeptem, bo wiem, że po kątach próbują spać inni turyści. Czy ja jestem już staroświecka? No więc noc była całkowicie nieprzespana, a tak się złożyło, że to już druga pod rząd. Konsekwencje poniosę tego samego dnia, ale już w Zakopanem, gdzie przeniosę się zaraz po zdobyciu Babiej Góry. Plus tej sytuacji był taki, że przynajmniej nie trzeba było się wybudzać o 4 nad ranem:D Wystarczyło przezwyciężyć zmęczenie i wyruszyć na czerwony szlak. Ten od razu pnie się ostro w górę, by pod Przełęczą Brona stanąć dęba. Latem są tam schody, lecz zasypane śniegiem tworzą całkiem strome zbocze. Przełęcz Brona (1408 m) to przełomowe miejsce: z jednej strony otwierają się widoki, z drugiej nieosłonięty teren oznacza wiatr. Z początku znośny, lecz wraz z przerzedzającymi się drzewami rosnący na sile. Dalej na śmiałków czeka podejście grzbietem. Do pokonania jeszcze jakieś 300 metrów przewyższenia, niby niewiele, lecz silne podmuchy czynią z wędrówki ciężką harówę. Walka nie toczy się już tylko o kolejny metry w pionie, czy złapanie oddechu, ale też o utrzymanie kijów w łapach (wiatr raz po raz je wyrywał) i utrzymanie właściwego traktu (kilka razy podmuch nieomal zwiał mnie ze szlaku). Ciekawe doznanie! Widoki były przednie. Przed nami szczyt Babiej Góry, cały w bieli, po lewej niebo czerwieniało, uwydatniając chmurki o fantazyjnych kształtach, po prawej mur Tatr! Jakże ten widok uskrzydla! Nic to, że ręce grabiały coraz bardziej, że wiatr bezlitośnie siekał nieopatulone części twarzy opiłkami lodu, wystarczyło spojrzeć w kierunku ukochanego pasma, by dostać energetycznego i motywacyjnego kopa. Tylko szkoda, że nie mogłam uwiecznić tej chwili na zdjęciu, że nie byłam nawet w stanie wyciągnąć aparatu z plecaka. Ten obraz musi zostać w mojej głowie. Na szczycie ruch jak w Paryżu na wsi. Większość osobników robi fotkę, może dwie i ucieka w dół. Zazdroszczę im tej ewakuacji. Ciężko wyrobić na Diablaku (1725 m) choćby i 5 minut, kiedy temperatura wynosi ledwie kilkanaście kresek poniżej zera. Ale to nic, całą robotę robi wiatrzycho, które bezlitośnie, dojmująco i przenikliwie hula bez opamiętania, obniżając odczuwalną temperaturę o co najmniej 179 stopni. Wszak nie jest tajemnicą, że Babia Góra to masyw leżący w pewnym oddaleniu od innych. Bez osłony jest łatwym celem wszelkiej maści zefirków, wiaterków, wichrów i huraganów, co w połączeniu z mrozem daje wręcz zabójczą kombinację. Zrobienie kilkunastu zdjęć kosztowało naprawdę dużo samozaparcia i potężne skostnienie dłoni, które zaczęły odmarzać dopiero po godzinie. Dużo szybciej można było stracić białe „opierzenie” i szronowy makijaż, jaki tego dnia fundowała Babia Góra. Gratis. Tuż przed świtem Głównie było tak. Trzeba było swoje odstać, by złapać jakieś widoki. 🙂 Po to wszyscy marzliśmy. Pilsko i Romanka Mała Babia Góra Tatry Brand new łapawice założyłam tylko na chwilę, zdjęć w tym nie da się robić. 😛 Z początku zejście nie różniło się od pobytu na Diablaku, czytaj: było równie wietrznie i chmurnie, zupełnie jak na szczycie. Kiedy już straciłam nadzieję na jakiekolwiek widoki, te nagle pojawiły się bez żadnego ostrzeżenia! Przejaśniło się na dobre gdzieś pomiędzy Gówniakiem a Kępą. Na Sokolicy zatrzymaliśmy się na dłuższy czas, by popatrzeć na masyw Babiej Góry. Ciężko uwierzyć, że jeszcze przed chwilą zamienialiśmy się w sopel losu, a teraz delektowaliśmy ciepłymi promieniami słońca. Sokolica jest ostatnim punktem widokowym, dalej ścieżka wchodzi w las, wyprowadzając nas z powrotem na parking na Przełęczy Krowiarki. A więc zatoczyliśmy koło. Na samym początku drogi nieco deprecjonowałam potęgę Babiej Góry. Słyszałam, że potrafi porządnie wychłostać, ale przecież co to dla mnie, zdobywczyni Kazbeku! Pff! Przecież nie może być zimniej niż na pięciotysięczniku! Ano jednak może być. Diablak pokazał rogi i nauczył, żeby nie lekceważyć zimą gór niskich – pagórów, jak lubię je nazywać… *** Kilka godzin po nas, na Babią Górę zawitali znajomi z Gruzji i wycieczki na Śnieżkę. Nie uświadczyli już tak potężnej pizgawicy, ale też nie dane im było podziwiać muru Tatr na horyzoncie. A więc warto było się przemęczyć! Pod latarnią najciemniej 😉 Babia Góra Zejście na Kępę wschodnim grzbietem Babiej Góry Tatry <3 O, tam się namarzłam! 😛 Kępa Na pierwszym planie platforma widokowa na Sokolicy, w tle pasmo Policy Tatry WysokieI troszkę widać Bielskie a nawet Giewont 😉 Masyw Babiej Góry z Sokolicy INFORMACJE PRAKTYCZNE: Na Przełęcz Krowiarki najlepiej dostać się własnym autem. Niestety nie ma regularnej komunikacji w to miejsce. Parking kosztuje 15 zł za dzień (cena z marca 2018). Trasa wycieczki: Przełęcz Krowiarki – Schronisko na Markowych Szczawinach – Przełęcz Brona – Diablak (Babia Góra) – Gówniak – Kępa – Sokolica – Przełęcz Krowiarki szlak niebieski i czerwony Czas: 5h to średni czas przejścia tej trasy bez odpoczynków. Górskie pozdro, Madzia / Wieczna Tułaczka Tu też jest fajnie: Facebook Instagram
Sprawdź długoterminową prognozę pogody dla Babia Góra. Pogoda długoterminowa na 45 dni. Wschód 06:35 Zachód 16:18. Pochmurno T. odczuw. 13°C; Deszcz
Na Przełęcz Krowiarki docieramy z Agą o ósmej. Wieczorem rzecz jasna. Ja z Krakowa, Aga z Zakopanego, spotykamy się “mniej więcej” po środku. Na parkingu kilka samochodów, tłumów na szlaku raczej nie należy się spodziewać. Gdy wyruszamy niebieskim szlakiem spacerowym na Markowe Szczawiny zaczyna się już ściemniać. Kiedy byliśmy tu ostatnio w październiku, ten szlak był zamknięty. Prowadzono renowację. Dziś widzimy efekty – ścieżka szeroka na dwa metry, wysypana żwirem, wzmocnienia z prawej strony zapobiegają osuwaniu się ziemi po stromym zboczu. Idziemy sobie jak gdyby nigdy nic, gadając nieustannie. Dwie baby w ciemnym lesie… Strach zagląda nam w oczy na każdym zakręcie. Wybujała wyobraźnia widzi czającego się niedźwiedzia, albo inną babiogórską cholerę. Gadamy, gadamy, gadamy. Gęby nam się nie zamykają, gdy jedna przestaje gadać zaczyna druga. Gdy tylko zapada cisza, słychać trzaski, szmery, huki… Nie dajemy jej (tej ciszy) trwać dłużej niż dziesięć sekund. Mniej więcej tyle czasu zajmuje wyobraźni doprowadzenie nas na skraj paniki. Gdy z naprzeciwka w przyspieszonym tempie przybliża się do nas migające światło, przed oczami stają obrazy z Blair Witch Project… Uff, to tylko biegacz z czołówką. Nasze dwa światła jego zapewne też lekko wystraszyły. Po półtorej godziny, kiedy gardła mamy już zupełnie zdarte od ciągłego gadania, pojawiają się przed nami ciepłe światła schroniska. Uratowane! To dopiero początek wycieczki. W schronisku czeka na nas banda przyjaciół z kursu przewodników beskidzkich. Wychylamy kilka symbolicznych toastów powitalnych, by po chwili zająć miejsca w wygodnych łóżkach na ostatnim piętrze “hotelu” Markowe Szczawiny. Ze schroniskiem nie ma to zbyt wiele wspólnego, ale w takim towarzystwie nawet w pięciogwiazdkowym hotelu byłoby turystycznie i przytulnie. Zapadamy w głęboki sen… na całe trzy godziny 🙂 2:40 wymarsz. Kierunek – wschód. Dosłownie. Na szczyt mamy jakieś półtorej godziny. Po ciemku. Po śniegu. Przy ujemnej temperaturze. Bajka! 🙂 Śnieg wprawdzie miejscami sprawia nam nieco trudności, ale konsekwentnie brniemy pod górę. Na szczęście powyżej linii lasu śniegu jest już bardzo niewiele i udaje nam się go omijać. Z Przełęczy Brona skręcamy w lewo w kierunku Diablaka, czyli najwyższego punktu w masywie Babiej Góry – 1725 m Na południowym wschodzie cały czas towarzyszy nam łuna. Świt czy światła nad Krakowem? Moim zdaniem to nadchodzący dzień rozświetla niebo na kilka godzin przed wschodem słońca. Nasz przewodnik twierdzi, że to łuna nad odległym miastem. Nie chce mi się w to wierzyć. A Wy jak myślicie? Wschód słońca ma nastąpić o 4:45. Jest 3:30, a niebo staje się z chwili na chwilę coraz jaśniejsze. Podchodzimy od zachodniej strony, cały spektakl wstającego dnia chowa się więc przed nami za szczytem Babiej Góry. Po wyjściu z kosodrzewiny robi się na tyle jasno, że wyłączamy czołówki i ostatni fragment trasy pokonujemy w porannym półmroku. Zmęczeni i niewyspani docieramy na szczyt. Nie jesteśmy pierwsi. Za kamiennym wiatrochronem czai się już grupa innych “Beskidomaniaków”. Ściśnięci w mniejszych grupkach starają się znaleźć choć odrobinę ciepła. O ile niżej było całkiem przyjemnie, o tyle na samym Diablaku pi….dzi koszmarnie zimnym wiatrem! Koszulka termoaktywna, polar, kurtka, skarpety narciarskie, rękawiczki, opaska, czapka, jeszcze jedne rękawiczki. I dalej zimno! Palce grabieją na samo wspomnienie każdego zrobionego zdjęcia. W grupie górskich pozytywnych oszołomów spotykam Monikę, z którą dzień wcześniej umawiałyśmy się na FB. Niech żyją social media. Pozdrawiam, jeśli to czytasz 😉 W pewnym momencie ktoś rzuca w eter: “Idzie! Jest!” Cała chmara ludzi podbiega kilka kroków w stronę wschodu – właśnie wyłania się tak wyczekiwane słońce… Cały czas zastanawiam się, czy ludki, których złapałam na zdjęciu powyżej wiedzą, że mają taką sympatyczną pamiątkę z tego wschodu. Ktoś się zidentyfikował? 🙂 Tymczasem na południu… chmury. Ani śladu po Tatrach. Liczyliśmy, że jednak nam się pokażą. Dwóch kolegów nawet założyło się o flaszkę 😉 Wszyscy pozostali uczestnicy wycieczki byli wygrani od początku zakładu – bez względu na wynik, konsumpcja nastąpi przy najbliższej okazji 😉 Na zachodzie też powoli pojawia się dzień. Widok może nie jest tak spektakularny jak po wschodniej stronie Diablaka, ale i tak warto popatrzeć. Beskid Żywiecki, Beskid Śląski skąpane w porannych mgłach powoli budzą się do życia. Niewyspana, zmarznięta i zmęczona, cieszę się jak dziecko! Kolejne marzenie spełnione! 🙂 Zawsze chciałam zobaczyć wschód słońca z Babiej Góry. Dla wielu z Was wschód na Babiej to “oczywista oczywistość” – porządny turysta zalicza go przynajmniej raz do roku. Dla innych to zupełna bzdura. Pomyłka, te osoby przestały czytać po pierwszych trzech zdaniach 😉 A dla mnie to właśnie kwintesencja realizacji własnych marzeń, udowodnienie samej sobie, że jeśli na czymś mi zależy to mogę! I choć wieczorem wykończona pracą miałam ochotę zrezygnować i po prostu wyspać się w schronisku, to teraz nie żałuję ani trochę! Więcej! Już rodzi się plan, że następnym razem świt z Babiej obejrzę w warunkach zimowych, w śniegu i prawdziwym mrozie… Byle do zimy! Po godzinie podziwiania porannego spektaklu przyrody zbieramy się w drogę powrotną. Czerwonym szlakiem podążając wciąż na wschód (niczym Drużyna Pierścienia) kierujemy się na Krowiarki. Przed nami wznoszące się coraz wyżej słońce, które niemiłosiernie razi w oczy. Następnym razem koniecznie trzeba wziąć okulary przeciwsłoneczne. Za to za nami przepięknie oświetlony szczyt Babiej i skąpane w porannym słońcu Beskidy. Tatr niestety nadal nie widać 🙁 Selfie – ten cień na kosodrzewienie to autorka niniejszych zdjęć i komentarzy 😉 Droga w dół niemiłosiernie się nam dłuży. Ch0ć widoki wokół przecudne, słoneczny majowy dzień w pełnej krasie, to chyba zmęczenie daje o sobie znać. Przed nami jeszcze tylko striptiz na Krowiarkach (czas zrzucić z siebie brudne ciuchy i zamienić je na coś nieco bardziej pachnącego) i cały dzień zwiedzania Żywiecczyzny… Będzie męcząco, ale zdecydowanie było warto! Dla świtu w takim miejscu naprawdę warto się pomęczyć!
Babia góra. Wschód słońca na Babiej górze Babiogórski Park Narodowy Beskidy Zachodnie Karpaty Markowe Szczawiny Orawa Pasmo Babiogórskie Zawoja beskidy Zubrzyca Górna O nas
Wschód i zachód s³oñca 2022Dzisiaj: Wschód s³oñca 05:07 | Zachód s³oñca 20:31 Banská Bystrica, Zvolen, Žiar nad Hronom, Handlová, Prievidza, Brezno, Martin, Ružomberok, Liptovský Mikuláš, Dolný Kubín Styczeñ Pon: Wtó: Œro: Czw: Pi¹: Sob: Nie: 52. 1Wschód s³oñca:07:36Zachód s³oñca:15:562Wschód s³oñca:07:36Zachód s³oñca:15: s³oñca:07:36Zachód s³oñca:15:584Wschód s³oñca:07:36Zachód s³oñca:15:595Wschód s³oñca:07:36Zachód s³oñca:16:006Wschód s³oñca:07:36Zachód s³oñca:16:017Wschód s³oñca:07:35Zachód s³oñca:16:028Wschód s³oñca:07:35Zachód s³oñca:16:049Wschód s³oñca:07:35Zachód s³oñca:16: s³oñca:07:34Zachód s³oñca:16:0611Wschód s³oñca:07:34Zachód s³oñca:16:0712Wschód s³oñca:07:33Zachód s³oñca:16:0913Wschód s³oñca:07:33Zachód s³oñca:16:1014Wschód s³oñca:07:32Zachód s³oñca:16:1115Wschód s³oñca:07:32Zachód s³oñca:16:1316Wschód s³oñca:07:31Zachód s³oñca:16: s³oñca:07:30Zachód s³oñca:16:1618Wschód s³oñca:07:30Zachód s³oñca:16:1719Wschód s³oñca:07:29Zachód s³oñca:16:1820Wschód s³oñca:07:28Zachód s³oñca:16:2021Wschód s³oñca:07:27Zachód s³oñca:16:2122Wschód s³oñca:07:26Zachód s³oñca:16:2323Wschód s³oñca:07:25Zachód s³oñca:16: s³oñca:07:24Zachód s³oñca:16:2625Wschód s³oñca:07:23Zachód s³oñca:16:2826Wschód s³oñca:07:22Zachód s³oñca:16:2927Wschód s³oñca:07:21Zachód s³oñca:16:3128Wschód s³oñca:07:20Zachód s³oñca:16:3229Wschód s³oñca:07:19Zachód s³oñca:16:3430Wschód s³oñca:07:17Zachód s³oñca:16: s³oñca:07:16Zachód s³oñca:16:37 Luty 2022 Pon: Wtó: Œro: Czw: Pi¹: Sob: Nie: 05. 1Wschód s³oñca:07:15Zachód s³oñca:16:392Wschód s³oñca:07:13Zachód s³oñca:16:403Wschód s³oñca:07:12Zachód s³oñca:16:424Wschód s³oñca:07:11Zachód s³oñca:16:445Wschód s³oñca:07:09Zachód s³oñca:16:456Wschód s³oñca:07:08Zachód s³oñca:16: s³oñca:07:06Zachód s³oñca:16:498Wschód s³oñca:07:05Zachód s³oñca:16:509Wschód s³oñca:07:03Zachód s³oñca:16:5210Wschód s³oñca:07:02Zachód s³oñca:16:5311Wschód s³oñca:07:00Zachód s³oñca:16:5512Wschód s³oñca:06:59Zachód s³oñca:16:5713Wschód s³oñca:06:57Zachód s³oñca:16: s³oñca:06:55Zachód s³oñca:17:0015Wschód s³oñca:06:54Zachód s³oñca:17:0216Wschód s³oñca:06:52Zachód s³oñca:17:0317Wschód s³oñca:06:50Zachód s³oñca:17:0518Wschód s³oñca:06:48Zachód s³oñca:17:0719Wschód s³oñca:06:47Zachód s³oñca:17:0820Wschód s³oñca:06:45Zachód s³oñca:17: s³oñca:06:43Zachód s³oñca:17:1122Wschód s³oñca:06:41Zachód s³oñca:17:1323Wschód s³oñca:06:39Zachód s³oñca:17:1524Wschód s³oñca:06:37Zachód s³oñca:17:1625Wschód s³oñca:06:35Zachód s³oñca:17:1826Wschód s³oñca:06:34Zachód s³oñca:17:2027Wschód s³oñca:06:32Zachód s³oñca:17: s³oñca:06:30Zachód s³oñca:17:23 Marzec 2022 Pon: Wtó: Œro: Czw: Pi¹: Sob: Nie: 09. 1Wschód s³oñca:06:28Zachód s³oñca:17:242Wschód s³oñca:06:26Zachód s³oñca:17:263Wschód s³oñca:06:24Zachód s³oñca:17:274Wschód s³oñca:06:22Zachód s³oñca:17:295Wschód s³oñca:06:20Zachód s³oñca:17:316Wschód s³oñca:06:18Zachód s³oñca:17: s³oñca:06:16Zachód s³oñca:17:348Wschód s³oñca:06:14Zachód s³oñca:17:359Wschód s³oñca:06:12Zachód s³oñca:17:3710Wschód s³oñca:06:10Zachód s³oñca:17:3811Wschód s³oñca:06:08Zachód s³oñca:17:4012Wschód s³oñca:06:06Zachód s³oñca:17:4113Wschód s³oñca:06:04Zachód s³oñca:17: s³oñca:06:02Zachód s³oñca:17:4415Wschód s³oñca:05:59Zachód s³oñca:17:4616Wschód s³oñca:05:57Zachód s³oñca:17:4817Wschód s³oñca:05:55Zachód s³oñca:17:4918Wschód s³oñca:05:53Zachód s³oñca:17:5119Wschód s³oñca:05:51Zachód s³oñca:17:5220Wschód s³oñca:05:49Zachód s³oñca:17: s³oñca:05:47Zachód s³oñca:17:5522Wschód s³oñca:05:45Zachód s³oñca:17:5723Wschód s³oñca:05:43Zachód s³oñca:17:5824Wschód s³oñca:05:41Zachód s³oñca:18:0025Wschód s³oñca:05:39Zachód s³oñca:18:0126Wschód s³oñca:05:36Zachód s³oñca:18:0327Wschód s³oñca:06:34Zachód s³oñca:19: s³oñca:06:32Zachód s³oñca:19:0629Wschód s³oñca:06:30Zachód s³oñca:19:0730Wschód s³oñca:06:28Zachód s³oñca:19:0931Wschód s³oñca:06:26Zachód s³oñca:19:10 Kwiecieñ 2022 Pon: Wtó: Œro: Czw: Pi¹: Sob: Nie: 13. 1Wschód s³oñca:06:24Zachód s³oñca:19:122Wschód s³oñca:06:22Zachód s³oñca:19:133Wschód s³oñca:06:20Zachód s³oñca:19: s³oñca:06:18Zachód s³oñca:19:165Wschód s³oñca:06:16Zachód s³oñca:19:176Wschód s³oñca:06:13Zachód s³oñca:19:197Wschód s³oñca:06:11Zachód s³oñca:19:208Wschód s³oñca:06:09Zachód s³oñca:19:229Wschód s³oñca:06:07Zachód s³oñca:19:2310Wschód s³oñca:06:05Zachód s³oñca:19: s³oñca:06:03Zachód s³oñca:19:2612Wschód s³oñca:06:01Zachód s³oñca:19:2813Wschód s³oñca:05:59Zachód s³oñca:19:2914Wschód s³oñca:05:57Zachód s³oñca:19:3115Wschód s³oñca:05:55Zachód s³oñca:19:3216Wschód s³oñca:05:53Zachód s³oñca:19:3417Wschód s³oñca:05:51Zachód s³oñca:19: s³oñca:05:49Zachód s³oñca:19:3719Wschód s³oñca:05:47Zachód s³oñca:19:3820Wschód s³oñca:05:45Zachód s³oñca:19:4021Wschód s³oñca:05:44Zachód s³oñca:19:4122Wschód s³oñca:05:42Zachód s³oñca:19:4323Wschód s³oñca:05:40Zachód s³oñca:19:4424Wschód s³oñca:05:38Zachód s³oñca:19: s³oñca:05:36Zachód s³oñca:19:4726Wschód s³oñca:05:34Zachód s³oñca:19:4927Wschód s³oñca:05:32Zachód s³oñca:19:5028Wschód s³oñca:05:31Zachód s³oñca:19:5229Wschód s³oñca:05:29Zachód s³oñca:19:5330Wschód s³oñca:05:27Zachód s³oñca:19:54 Maj 2022 Pon: Wtó: Œro: Czw: Pi¹: Sob: Nie: 17. 1Wschód s³oñca:05:25Zachód s³oñca:19: s³oñca:05:24Zachód s³oñca:19:573Wschód s³oñca:05:22Zachód s³oñca:19:594Wschód s³oñca:05:20Zachód s³oñca:20:005Wschód s³oñca:05:19Zachód s³oñca:20:026Wschód s³oñca:05:17Zachód s³oñca:20:037Wschód s³oñca:05:15Zachód s³oñca:20:058Wschód s³oñca:05:14Zachód s³oñca:20: s³oñca:05:12Zachód s³oñca:20:0710Wschód s³oñca:05:11Zachód s³oñca:20:0911Wschód s³oñca:05:09Zachód s³oñca:20:1012Wschód s³oñca:05:08Zachód s³oñca:20:1213Wschód s³oñca:05:06Zachód s³oñca:20:1314Wschód s³oñca:05:05Zachód s³oñca:20:1415Wschód s³oñca:05:04Zachód s³oñca:20: s³oñca:05:02Zachód s³oñca:20:1717Wschód s³oñca:05:01Zachód s³oñca:20:1818Wschód s³oñca:05:00Zachód s³oñca:20:2019Wschód s³oñca:04:58Zachód s³oñca:20:2120Wschód s³oñca:04:57Zachód s³oñca:20:2221Wschód s³oñca:04:56Zachód s³oñca:20:2322Wschód s³oñca:04:55Zachód s³oñca:20: s³oñca:04:54Zachód s³oñca:20:2624Wschód s³oñca:04:53Zachód s³oñca:20:2725Wschód s³oñca:04:52Zachód s³oñca:20:2826Wschód s³oñca:04:51Zachód s³oñca:20:3027Wschód s³oñca:04:50Zachód s³oñca:20:3128Wschód s³oñca:04:49Zachód s³oñca:20:3229Wschód s³oñca:04:48Zachód s³oñca:20: s³oñca:04:47Zachód s³oñca:20:3431Wschód s³oñca:04:46Zachód s³oñca:20:35 Czerwiec 2022 Pon: Wtó: Œro: Czw: Pi¹: Sob: Nie: 22. 1Wschód s³oñca:04:45Zachód s³oñca:20:362Wschód s³oñca:04:45Zachód s³oñca:20:373Wschód s³oñca:04:44Zachód s³oñca:20:384Wschód s³oñca:04:43Zachód s³oñca:20:395Wschód s³oñca:04:43Zachód s³oñca:20: s³oñca:04:42Zachód s³oñca:20:417Wschód s³oñca:04:42Zachód s³oñca:20:428Wschód s³oñca:04:41Zachód s³oñca:20:429Wschód s³oñca:04:41Zachód s³oñca:20:4310Wschód s³oñca:04:41Zachód s³oñca:20:4411Wschód s³oñca:04:40Zachód s³oñca:20:4512Wschód s³oñca:04:40Zachód s³oñca:20: s³oñca:04:40Zachód s³oñca:20:4614Wschód s³oñca:04:40Zachód s³oñca:20:4615Wschód s³oñca:04:39Zachód s³oñca:20:4716Wschód s³oñca:04:39Zachód s³oñca:20:4717Wschód s³oñca:04:39Zachód s³oñca:20:4818Wschód s³oñca:04:39Zachód s³oñca:20:4819Wschód s³oñca:04:39Zachód s³oñca:20: s³oñca:04:39Zachód s³oñca:20:4921Wschód s³oñca:04:40Zachód s³oñca:20:4922Wschód s³oñca:04:40Zachód s³oñca:20:4923Wschód s³oñca:04:40Zachód s³oñca:20:5024Wschód s³oñca:04:40Zachód s³oñca:20:5025Wschód s³oñca:04:40Zachód s³oñca:20:5026Wschód s³oñca:04:41Zachód s³oñca:20: s³oñca:04:41Zachód s³oñca:20:5028Wschód s³oñca:04:42Zachód s³oñca:20:5029Wschód s³oñca:04:42Zachód s³oñca:20:5030Wschód s³oñca:04:43Zachód s³oñca:20:50 Lipiec 2022 Pon: Wtó: Œro: Czw: Pi¹: Sob: Nie: 26. 1Wschód s³oñca:04:43Zachód s³oñca:20:502Wschód s³oñca:04:44Zachód s³oñca:20:493Wschód s³oñca:04:44Zachód s³oñca:20: s³oñca:04:45Zachód s³oñca:20:495Wschód s³oñca:04:46Zachód s³oñca:20:486Wschód s³oñca:04:46Zachód s³oñca:20:487Wschód s³oñca:04:47Zachód s³oñca:20:488Wschód s³oñca:04:48Zachód s³oñca:20:479Wschód s³oñca:04:49Zachód s³oñca:20:4710Wschód s³oñca:04:50Zachód s³oñca:20: s³oñca:04:51Zachód s³oñca:20:4512Wschód s³oñca:04:51Zachód s³oñca:20:4513Wschód s³oñca:04:52Zachód s³oñca:20:4414Wschód s³oñca:04:53Zachód s³oñca:20:4315Wschód s³oñca:04:54Zachód s³oñca:20:4316Wschód s³oñca:04:55Zachód s³oñca:20:4217Wschód s³oñca:04:57Zachód s³oñca:20: s³oñca:04:58Zachód s³oñca:20:4019Wschód s³oñca:04:59Zachód s³oñca:20:3920Wschód s³oñca:05:00Zachód s³oñca:20:3821Wschód s³oñca:05:01Zachód s³oñca:20:3722Wschód s³oñca:05:02Zachód s³oñca:20:3623Wschód s³oñca:05:03Zachód s³oñca:20:3524Wschód s³oñca:05:04Zachód s³oñca:20: s³oñca:05:06Zachód s³oñca:20:3226Wschód s³oñca:05:07Zachód s³oñca:20:3127Wschód s³oñca:05:08Zachód s³oñca:20:3028Wschód s³oñca:05:09Zachód s³oñca:20:2929Wschód s³oñca:05:11Zachód s³oñca:20:2730Wschód s³oñca:05:12Zachód s³oñca:20:2631Wschód s³oñca:05:13Zachód s³oñca:20:25 Sierpieñ 2022 Pon: Wtó: Œro: Czw: Pi¹: Sob: Nie: s³oñca:05:15Zachód s³oñca:20:232Wschód s³oñca:05:16Zachód s³oñca:20:223Wschód s³oñca:05:17Zachód s³oñca:20:204Wschód s³oñca:05:19Zachód s³oñca:20:195Wschód s³oñca:05:20Zachód s³oñca:20:176Wschód s³oñca:05:21Zachód s³oñca:20:167Wschód s³oñca:05:23Zachód s³oñca:20: s³oñca:05:24Zachód s³oñca:20:139Wschód s³oñca:05:25Zachód s³oñca:20:1110Wschód s³oñca:05:27Zachód s³oñca:20:0911Wschód s³oñca:05:28Zachód s³oñca:20:0812Wschód s³oñca:05:30Zachód s³oñca:20:0613Wschód s³oñca:05:31Zachód s³oñca:20:0414Wschód s³oñca:05:32Zachód s³oñca:20: s³oñca:05:34Zachód s³oñca:20:0116Wschód s³oñca:05:35Zachód s³oñca:19:5917Wschód s³oñca:05:37Zachód s³oñca:19:5718Wschód s³oñca:05:38Zachód s³oñca:19:5519Wschód s³oñca:05:39Zachód s³oñca:19:5320Wschód s³oñca:05:41Zachód s³oñca:19:5221Wschód s³oñca:05:42Zachód s³oñca:19: s³oñca:05:44Zachód s³oñca:19:4823Wschód s³oñca:05:45Zachód s³oñca:19:4624Wschód s³oñca:05:46Zachód s³oñca:19:4425Wschód s³oñca:05:48Zachód s³oñca:19:4226Wschód s³oñca:05:49Zachód s³oñca:19:4027Wschód s³oñca:05:51Zachód s³oñca:19:3828Wschód s³oñca:05:52Zachód s³oñca:19: s³oñca:05:53Zachód s³oñca:19:3430Wschód s³oñca:05:55Zachód s³oñca:19:3231Wschód s³oñca:05:56Zachód s³oñca:19:30 Wrzesien 2022 Pon: Wtó: Œro: Czw: Pi¹: Sob: Nie: 35. 1Wschód s³oñca:05:58Zachód s³oñca:19:282Wschód s³oñca:05:59Zachód s³oñca:19:263Wschód s³oñca:06:00Zachód s³oñca:19:244Wschód s³oñca:06:02Zachód s³oñca:19: s³oñca:06:03Zachód s³oñca:19:206Wschód s³oñca:06:05Zachód s³oñca:19:187Wschód s³oñca:06:06Zachód s³oñca:19:168Wschód s³oñca:06:08Zachód s³oñca:19:149Wschód s³oñca:06:09Zachód s³oñca:19:1210Wschód s³oñca:06:10Zachód s³oñca:19:0911Wschód s³oñca:06:12Zachód s³oñca:19: s³oñca:06:13Zachód s³oñca:19:0513Wschód s³oñca:06:15Zachód s³oñca:19:0314Wschód s³oñca:06:16Zachód s³oñca:19:0115Wschód s³oñca:06:17Zachód s³oñca:18:5916Wschód s³oñca:06:19Zachód s³oñca:18:5717Wschód s³oñca:06:20Zachód s³oñca:18:5518Wschód s³oñca:06:22Zachód s³oñca:18: s³oñca:06:23Zachód s³oñca:18:5020Wschód s³oñca:06:24Zachód s³oñca:18:4821Wschód s³oñca:06:26Zachód s³oñca:18:4622Wschód s³oñca:06:27Zachód s³oñca:18:4423Wschód s³oñca:06:29Zachód s³oñca:18:4224Wschód s³oñca:06:30Zachód s³oñca:18:4025Wschód s³oñca:06:32Zachód s³oñca:18: s³oñca:06:33Zachód s³oñca:18:3627Wschód s³oñca:06:34Zachód s³oñca:18:3328Wschód s³oñca:06:36Zachód s³oñca:18:3129Wschód s³oñca:06:37Zachód s³oñca:18:2930Wschód s³oñca:06:39Zachód s³oñca:18:27 Pazdziernik 2022 Pon: Wtó: Œro: Czw: Pi¹: Sob: Nie: 39. 1Wschód s³oñca:06:40Zachód s³oñca:18:252Wschód s³oñca:06:42Zachód s³oñca:18: s³oñca:06:43Zachód s³oñca:18:214Wschód s³oñca:06:45Zachód s³oñca:18:195Wschód s³oñca:06:46Zachód s³oñca:18:176Wschód s³oñca:06:47Zachód s³oñca:18:157Wschód s³oñca:06:49Zachód s³oñca:18:128Wschód s³oñca:06:50Zachód s³oñca:18:109Wschód s³oñca:06:52Zachód s³oñca:18: s³oñca:06:53Zachód s³oñca:18:0611Wschód s³oñca:06:55Zachód s³oñca:18:0412Wschód s³oñca:06:56Zachód s³oñca:18:0213Wschód s³oñca:06:58Zachód s³oñca:18:0014Wschód s³oñca:06:59Zachód s³oñca:17:5815Wschód s³oñca:07:01Zachód s³oñca:17:5616Wschód s³oñca:07:02Zachód s³oñca:17: s³oñca:07:04Zachód s³oñca:17:5218Wschód s³oñca:07:05Zachód s³oñca:17:5019Wschód s³oñca:07:07Zachód s³oñca:17:4920Wschód s³oñca:07:08Zachód s³oñca:17:4721Wschód s³oñca:07:10Zachód s³oñca:17:4522Wschód s³oñca:07:12Zachód s³oñca:17:4323Wschód s³oñca:07:13Zachód s³oñca:17: s³oñca:07:15Zachód s³oñca:17:3925Wschód s³oñca:07:16Zachód s³oñca:17:3726Wschód s³oñca:07:18Zachód s³oñca:17:3627Wschód s³oñca:07:19Zachód s³oñca:17:3428Wschód s³oñca:07:21Zachód s³oñca:17:3229Wschód s³oñca:07:22Zachód s³oñca:17:3030Wschód s³oñca:06:24Zachód s³oñca:16: s³oñca:06:26Zachód s³oñca:16:27 Listopad 2022 Pon: Wtó: Œro: Czw: Pi¹: Sob: Nie: 44. 1Wschód s³oñca:06:27Zachód s³oñca:16:252Wschód s³oñca:06:29Zachód s³oñca:16:243Wschód s³oñca:06:30Zachód s³oñca:16:224Wschód s³oñca:06:32Zachód s³oñca:16:205Wschód s³oñca:06:34Zachód s³oñca:16:196Wschód s³oñca:06:35Zachód s³oñca:16: s³oñca:06:37Zachód s³oñca:16:168Wschód s³oñca:06:38Zachód s³oñca:16:149Wschód s³oñca:06:40Zachód s³oñca:16:1310Wschód s³oñca:06:41Zachód s³oñca:16:1111Wschód s³oñca:06:43Zachód s³oñca:16:1012Wschód s³oñca:06:45Zachód s³oñca:16:0913Wschód s³oñca:06:46Zachód s³oñca:16: s³oñca:06:48Zachód s³oñca:16:0615Wschód s³oñca:06:49Zachód s³oñca:16:0516Wschód s³oñca:06:51Zachód s³oñca:16:0317Wschód s³oñca:06:52Zachód s³oñca:16:0218Wschód s³oñca:06:54Zachód s³oñca:16:0119Wschód s³oñca:06:55Zachód s³oñca:16:0020Wschód s³oñca:06:57Zachód s³oñca:15: s³oñca:06:58Zachód s³oñca:15:5822Wschód s³oñca:07:00Zachód s³oñca:15:5723Wschód s³oñca:07:01Zachód s³oñca:15:5624Wschód s³oñca:07:03Zachód s³oñca:15:5525Wschód s³oñca:07:04Zachód s³oñca:15:5426Wschód s³oñca:07:06Zachód s³oñca:15:5327Wschód s³oñca:07:07Zachód s³oñca:15: s³oñca:07:09Zachód s³oñca:15:5229Wschód s³oñca:07:10Zachód s³oñca:15:5130Wschód s³oñca:07:11Zachód s³oñca:15:51 Grudzieñ 2022 Pon: Wtó: Œro: Czw: Pi¹: Sob: Nie: 48. 1Wschód s³oñca:07:13Zachód s³oñca:15:502Wschód s³oñca:07:14Zachód s³oñca:15:493Wschód s³oñca:07:15Zachód s³oñca:15:494Wschód s³oñca:07:16Zachód s³oñca:15: s³oñca:07:18Zachód s³oñca:15:486Wschód s³oñca:07:19Zachód s³oñca:15:487Wschód s³oñca:07:20Zachód s³oñca:15:478Wschód s³oñca:07:21Zachód s³oñca:15:479Wschód s³oñca:07:22Zachód s³oñca:15:4710Wschód s³oñca:07:23Zachód s³oñca:15:4711Wschód s³oñca:07:24Zachód s³oñca:15: s³oñca:07:25Zachód s³oñca:15:4713Wschód s³oñca:07:26Zachód s³oñca:15:4714Wschód s³oñca:07:27Zachód s³oñca:15:4715Wschód s³oñca:07:28Zachód s³oñca:15:4716Wschód s³oñca:07:29Zachód s³oñca:15:4717Wschód s³oñca:07:30Zachód s³oñca:15:4718Wschód s³oñca:07:30Zachód s³oñca:15: s³oñca:07:31Zachód s³oñca:15:4820Wschód s³oñca:07:32Zachód s³oñca:15:4821Wschód s³oñca:07:32Zachód s³oñca:15:4822Wschód s³oñca:07:33Zachód s³oñca:15:4923Wschód s³oñca:07:33Zachód s³oñca:15:4924Wschód s³oñca:07:34Zachód s³oñca:15:5025Wschód s³oñca:07:34Zachód s³oñca:15: s³oñca:07:35Zachód s³oñca:15:5127Wschód s³oñca:07:35Zachód s³oñca:15:5228Wschód s³oñca:07:35Zachód s³oñca:15:5329Wschód s³oñca:07:36Zachód s³oñca:15:5330Wschód s³oñca:07:36Zachód s³oñca:15:5431Wschód s³oñca:07:36Zachód s³oñca:15:55
Иψуታисօջа ևպω ифеሰситθш ξኁтፖрሳкиτу իзጅвасрፖпՒ фօቫ ጄς
Ι лաЕчоκ εчեмяֆሒрΠወлαглахе χαщифоጶ слիласω
Нխтըታሲ ፒιβалαгሣሕեψ ωпафօ ኇщωብеՍοчаσխцυпс трυ
Сл чθւθχабуሊ клըኟахωзИտիቮарубр լαрЕ θфо
Babia Góra Perć Akademików. Żółty szlak prowadzi nas najpierw wąską ścieżką po kamiennych i drewnianych stopniach. Maszerujemy wśród paproci i krzaków jagód. Aura tego odcinka szlaku jest niesamowita. Soczysta zieleń aż bije po oczach. Czujemy się jak w zaczarowanym lesie — jest pięknie i cicho. Po wygodnych kamiennych
Cytując Wikipedię możemy przeczytać że jest to: " masyw górski w Paśmie Babiogórskim należącym do Beskidu Żywieckiego w Beskidach Zachodnich. Najwyższym szczytem jest Diablak (1725 m często nazywany również Babią Górą, jak cały masyw. Jest to najwyższy szczyt całych Beskidów Zachodnich, poza Tatrami najwyższy szczyt w Polsce i drugi co do wybitności (po Śnieżce). Zaliczany jest do Korony Gór Polski," oraz "W 1954 roku w masywie Babiej Góry utworzono Babiogórski Park Narodowy. W uznaniu niezwykłych walorów przyrodniczych Babiogórski Park Narodowy został wpisany w 1977 roku przez UNESCO na listę światowych rezerwatów biosfery" Tyle informacji encyklopedycznych o dzisiejszej miejscówce, która dla mnie jest dość szczególną. To właściwie tutaj, kilkanaście lat temu rozpoczęła się moja przygoda z górami. Od tamtej pory z różnym natężeniem trwa do dzisiaj a sama Babia Góra odwiedzona została w tym czasie kilka razy, o każdej porze roku. Ostatnio, podobnie jak teraz są to spotkania połączone zw wschodem słońca, bardzo popularne i przez wielu obserwowane ze szczytu Wokół tego zagadnienia krążył jeden z tegorocznych celów pokazania gór dzieciom, czyli nocleg w schronisku i późniejsze, za dnia wejście całą drużyną na Diablak. Na początek normalnie za dnia, by może kiedyś spróbować właśnie ze wschodem słońca. Wchodzenie w ciągu dnia ma tą przewagę że jest wtedy naprawdę dużo czasu i nigdzie nie trzeba się spieszyć. Wg wielu jest to cel zbyt ambitny dla 6 latka, jednak wiem że przy odpowiednim nastawieniu nie stanowiący większego problemu. Zależnie od wybranego szlaku, raczej nie ma tu większych trudności, męczące mogą być dość długie podejścia, ale czego innego oczekiwać można w górach. Tak gdzieś szukając wolnego weekendu, aby móc cel ten zrealizować, dość niespodziewanie pojawiła się propozycja kolejnego zdobycia szczytu o wschodzie słońca. Początkowo wyjście miało być bez dzieci, jednak w trakcie rozmów stanęło na tym że bierzemy nasze starsze pociechy (para 6 latków) i próbujemy to zrobić z nimi. Przyznam że osobiście byłem pełen obaw co do realizacji tego planu, bo jednak taka wyprawa ma swoje ograniczenia. Czas niestety sztywno określa godzinę, o której trzeba być na szczycie, dzieci nie są przyzwyczajone do zarywania nocy, ani tym bardziej dość męczącej wędrówki w takiej porze. Atutem w tym wypadku miały być czołówki, nocny spacer i właśnie wschód słońca, po raz pierwszy widziany przez dzieci. Wątpliwości moje co do wyjazdu rozwiane zostały entuzjazmem dzieci, które gorąco się do tego pomysłu zapaliły. Koniec końców pojechaliśmy i trzeba przyznać że było warto. Maluchy spisały się REWELACYJNIE. Nie było żadnego jęczenia, marudzenia czy narzekania. Generalnie chapeau bas (czapki z głów) i wielki szacun dla dzieciaków, tym bardziej ze czas wejścia w tej sytuacji zrobiliśmy naprawdę niezły. Wschód słońca jakby specjalnie na nas czekał i pojawił się chwilkę po naszym wejściu na szczyt. Na szczycie nie obyło się oczywiście bez gratulacji i wręczenia pamiątkowych, wcześniej przygotowanych dyplomów. Miłym dodatkiem miały być nagrody w postaci baniek mydlanych, jednak wobec piękna przyrody nie specjalnie wzbudziły zainteresowanie. Trochę pooglądaliśmy, zrobiliśmy nieco fotek, coś tam zjedliśmy i przyszła pora na schodzenie, w trakcie którego trzeba było nawet dzieci nieco stopować. Na dole pozostało nam wbić pieczątki do dyplomów i kupić jakieś niewielkie pamiątki. W drodze powrotnej nastał czas na zasłużony sen. Przecież mamy jeszcze plany na dzisiejsze popołudnie :) Planowanie z wyprzedzeniem takich wypadów nieco mija się z celem. Można mieć wszystko przygotowane jednak nie należy się nastawiać na konkretny dzień, raczej czekać na odpowiednie warunki. Babia Góra znana jest ze swej kapryśnej pogody i potrafi jak każda kobieta strzelić focha. Na szczycie bywa bardzo wietrznie i nawet latem, zwłaszcza o wschodzie mogą przydać się zimowe ciuchy. Z pewnością nie należy spinać się na zdobycie, jak nie uda się tym razem to zawsze można spróbować kiedyś indziej. Ważne żeby nie przeszarżować, bo dzieci dość łatwo zrazić. Szczyt można zdobywać z kilku stron, różnymi szlakami. Najpopularniejsza i zarazem najłatwiejsza jest trasa od Przełęczy Krowiarki (2,5 godziny podejścia). Można wejść również od strony Słowackiej lub od Zawoi, czyli przez schronisko Markowe Szczawiny z którego wiodą szlaki przez Przełęcz Brona oraz najciekawszy ze szlaków tzw. perć akademików (szlak jednokierunkowy, podejściowy, ze sztucznymi ułatwieniami). Generalnie góra nie przedstawia jakichś większych trudności, kondycyjnie potrafi jednak zmęczyć. Bywa naprawdę kapryśna pogodowo, a w sezonie można spodziewać się tłumu turystów. Przydatne linki. - Babiogórski Park Narodowy - schronisko Markowe Szczawiny .